Diody prostownicze - zasilacz WN R140
prostownik trójfazowy zasilacza WN R140
Każde złącze ma pewną wytrzymałość termiczną i elektryczną. W diodach to chwilowe prądy powtarzalne i niepowtarzalne, w tranzystorach Safe Operating Area.
Wracając do diod, to najgroźniejsze jest przekroczenie prądu wstecznego. Następuje przebicie lawinowe i bez ograniczenia prądowego dioda umiera. Przy parametrach granicznych kolano (na wykresie)Ir zagina się błyskawicznie. Mała zmiana napięcia i prąd ucieka w nieskończoność. Stąd praca na granicy parametrów to robienie sobie kłopotów na własne życzenie. Dodatkowo temperatura wpływa dodatnio na prąd wsteczny, więc np zimna dioda wytrzyma napięcie, ale rozgrzana już nie. Dotyczy to w szczególności diod Shottky'ego, nie stosowanych w prostownikach WN ze względu na małe napięcia wsteczne, ale warto je dobrze chłodzić.
Mamy zalew azjatyckiego (i nie tylko) badziewia na rynku. Parametry elementów na styk, kilka centów w kieszeni a konsument ma za 2 lata kupić nowe.
"Trafko" w tym zasilaczu spore, więc jak coś pójdzie nie tak, to diody dosłownie mogą wystrzelić, nie wspomnę o ostrożności ze względu na napięcia - był już o tym wątek. Jak zapalisz łuk na wtórnym to ciężko będzie go zgasić. Nadzieja w bezpiecznikach i refleksie kolegi przy wyłączniku bezpieczeństwa. Przy uruchamianiu jakaś osłona na facjatę wskazana. Ja już przeżyłem latające kubki od elektrolitów i kawałki epoksydu ze scalaka. A wystarczyło 90W trafo i 4700u naładowane do +/- 40V oraz chwila nieuwagi aniołek.


  PRZEJDŹ NA FORUM