Dlaczego zwykły "Kowalski" powinien zastanowić się przed zakupem "Baofenga" lub go nie kupować? Jakie wam przychodzą do głowy argumenty? |
Każde radio ręczne może generować zakłócenia łączności innych stacji. Mogą to być zakłócenia niezamierzone, w tej samej lub innej modulacji. Łączność niekoniecznie musi być głosowa i użytkownik ręcznego radia niekoniecznie może ją odbierać. Przykłady... zakłócanie lokalnej stacji bazowej poprzez uniemożliwienie odbierania przez nią słabych sygnałów innej odległej stacji. W naszych pasmach mogą to być np. transmisje z balonów, obiektów w kosmosie, odległych korespondentów. Czasami okresowe zakłócenia tylko przeszkadzają, czasi mogą być bardziej szkodliwe i uniemożliwić łączność np. Odbiór ciągłego obrazu analogowego. Czasami zakłócenia mogą uniemożliwić bardzo ważną i niepowtarzalną lub krytyczną transmisje. Ileż to wypadków lotniczych było - jak dochodzenie wykazało - nieodebraniem (z różnych powodów) jakiegoś fragmentu komunikatu i tym samym błędną interpretacją komunikatu? Poza naszymi pasmami, można zakłócić i spowodować zagrożenie w ruchu lotniczym, przeszkodzić w koordynacji działań służb profesjonalnych etc. Tak więc, jak Kowalski "naciśnie komuś na odcisk" to może zacząć działać prawo. I jeden Kowalski spowoduje zakłócenia, a inny Kowalski może dostać rykoszetem, bo miał wyłączone lecz gotowe do użycia radio lecz nie miał na nie pozwolenia oraz był w nieodpowiednim miejscu i czasie. Są tacy co zawsze przekraczają od lat dopuszczalna prędkość "na podwójnej ciągłej" jeżdżąc samochodem i tacy którzy przez nich cierpią. Przypomnę też, że takie ręczne radio czasami może być słyszalne nawet kilkaset kilometrów dalej... np. gdy Kowalski wjedzie sobie wyciągiem na górę. |