Czy na forum są Ruskie trolle ?
Jak identyfikować?
Nie ma prawdziwie niepodległego państwa na świecie. Może jakiś Bhutan (czyli zadupie, sorry). Teoretycznie kilka dużych państw na świecie mogłoby za ogromną cenę osiągnąć prawdziwą niepodległość. Ponieważ nie ma 100% niezależności jeśli państwo jest zależne od importu / eksportu technologi, surowców lub siły roboczej albo nabywczej.
Teraz wyobraźmy sobie że jest prawdziwie Silna i Niepodległa Polska (no sorry, geografii nie pokonamy), pomiędzy prawdziwie silną i niepodległa Rosją z jednej a z drugiej prawdziwie Silne i Niepodległe Niemcy albo Stany Zjednoczone. Z powodów geograficznych, wielkościowych i zasobowych Polska nigdy nie będzie tak dużym słoniem jak Stany (może mogła by jak Niemcy). I teraz ten gigantyczny słoń stwierdza że musi jednak się pobić z ruskim Słoniem. Fakt że nie jesteśmy trawą tylko małym słonikiem niewiele nam pomoże, jeśli będziemy się stawiać i powiemy "proszę nas nie wciągać w machanie trąbą". Duży słoń powie "z nami albo nie z nami" i skopie nam dupsko.

Sojusze polegają na tym że obie strony odnoszą wymierne i w miarę zrównoważone korzyści ze współpracy. Wtedy duży słoń nie będzie chciał nas stratować ponieważ przez to odniósł by wymierne straty.

Ponieważ nie mamy szansy (znów - geografia: ilość dróg, wielkość kraju, wielkość populacji, zasoby, długość linii brzegowej, klimat i w ciul innych powodów) być dużym słoniem ani zapewnić zrównoważonych korzyści w pojedynkę, to robimy konsorcjum małych słoników i staramy się startować z tej pozycji. Rzecz w tym żeby robić konsorcjum z fajnymi słoniami, ale nie tylko takimi z którymi możemy się potrącać trąbkami, tylko z takimi z którymi możemy naprawdę trzymać sztamę, mamy zróżnicowanie i możemy poszerzyć ofertę. Niektórzy nazwą to "podległością", inni nazwą to "sojuszem". Oczywiście w stadzie słoniątek ani tym bardziej Słoni, nie można być leszczem i trzeba przeć do przodu. Niestety chcemy być leszczem na własne życzenie, bo jak nam starsze (nie zawsze znaczy mądrzejsze i lepsze) słonie mówią że szczamy do wodopoju, zamiast iść na stronę i przestać szczać do wody, to mówimy że my mamy własne szczyny i możemy sobie szczać gdzie chcemy.
Kluczem do sukcesu dla mniejszych słoni jest BYCIE WARTOŚCIOWYM (a nie tylko mówienie że się jest wartościowym) w sojuszu. A tymczasem mamy obszczane nogi i śmierdzi spod ogona.

Co do przytoczonego linku to skomentuję tylko "że może nam będzie lepiej z Chinami". Chiny to wielki słoń, który jest za górami za lasami, miewa czkawkę i straszne gazy. Jak akurat mu dobrze to mały słoń się może troszkę pogrzać i to co zostanie z grasowania podjeść. Jak będziemy go drapać pod uszkiem to będzie pierdział w inną stronę, ale miewa humory a wtedy, biada, bo jego gazy mogą zabić a on nawet tego nie zauważy.
Będąc poważnym, trzeba trochę wśród Chińczyków pobyć, poczytać, pojechać, pohandlować, żeby przestać gadać bzdury.

PS: I to ma nic wspólnego z krótkofalarstwem (chyba że kupujecie baofungi i Xiegu) więc się zamykam w temacie.


  PRZEJDŹ NA FORUM