Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
[quote=sp3mep][quote=sp9eno]
    sp3mep pisze:

      sp9eno pisze:


      ,,,,,,
      Nadal /choć coraz mniej/ zal mi jest tej fajnej kiedyś organizacji./kiedyś czyli -30 czy 40 lat/.


    Ale Andrzej czy PZK nie działało
    wtedy w systemie"nakazowo - rozkazowym" ?
    no i w dwóch słowach,co było
    fajniejszego wtedy?
    co prawda 40 lat temu to byłem
    szczylem ale jakoś specjalnych różnic sobie nie przypominam,


PZK działało w takim ustroju jaki wtedy był, istniał,panował.
Z dzisiejszej perspektywy nawet trochę się dziwię,ze było tak a nie inaczej.
Bo dzisiaj jak szacuję, co najmniej 1/3 członków PZK była funkcjonariuszami
resortów "siłowych".W tym oczywiście tez SB.
A jak to sie przekładało na funkcjonowanie PZK?
Na szczeblu centralnym jakoś na pewno.Na szczeblu wojewódzkim pewnie trochę też.
Ale głównie to sie ogniskowało na pozyskiwaniu informacji.
Przecież czy chcemy tego czy nie, w tamtych czasach łączność radiowa
była tak cenna i groźna jak broń.
A wszelkie występujące incydenty przeważnie były spowodowane zwykłą zawiścią
konkretnych ludzi a nie systemu.Dokładnie tak jak dziś.

To są moje indywidualne odczucia i nie zamierzam uogólniać, ale pomijając
rytualne niesnaski PZK- LOK wynikające z walki o prymat, to ja tamten okres funkcjonowania PZK
pamiętam jako więcej zwykłego ludzkiego koleżeństwa, sympatii i wzajemnego wspierania się.
Ham Spirit był nieomal "10-ma przykazaniami", a Statut PZK i inne "organizacyjne przykazania"
były traktowane i przestrzegane poważnie a nie "dla jaj" jak obecnie.
Że Prezes PZK był przynoszony w teczce?

I co z tego.Zawsze było dwóch do wyboru.Że suweren o tym nie wiedział?
Na temat tej wiedzy wypowiedział się przytomnie Bismarck.
A poza tym jak w sposób brutalny pokazuje życie, odkąd demokracja dała nam
możliwość swobodnego wyboru Prezesów, zaczęliśmy sie zwyczajnie /jako organizacja/ staczać.
Wiec z mojego prywatnego punktu widzenia lepszy był ten przyniesiony w teczce ale znany i mający wejścia
na szczytach władzy i wiedzę o jej funkcjonowaniu, niż nasz, swojski "Antek w białych skarpetkach i słomą wyłażącą
z kapci" na salonach władzy.

Mimochodem wspomnę o posiadaniu wtedy przez SP (PZK) v-ce przewodniczącego R3 IARU i co najmniej dwóch szefów Komisji w R3.
Partia i SB na pewno ich tam nie wsadziło bo za krótkie rączki.
Ale to nie temat na dyskusje pisana tylko gadaną.
A propos gadania.Wtedy też panowała demokratyczna zasada gadania, czyli dyskutowania, rozmawiania i ucierania się
stanowisk.
A obecnie ...
Król PZK i jego akolici nie maja w zwyczaju wdawać się w dyskusję bo jest niebezpieczna dla nich.
Dlaczego? Nikt nie lubi słyszeć o sobie , " że jest nagi".
Ego wtedy czuje się niekomfortowo.
Wolą stosować zasadę: "nie mamy pańskiego płaszcza i może nam pan naskoczyć na ...".
I to by było na tyle.
eno


[/quote]

Andrzej,
ja to wszystko rozumiem,(przynajmniej staram się zrozumieć)
ale nie daję wiary (?)
że Ty masz nadzieję(albo byś chciał) że znów tak mogło by być,
to tyczy się także @NRB,
myślicie że można kogoś zmusić aby był członkiem PZK ?
(choć osobiście uważam że jeśli ktokolwiek korzysta z
"fal eteru" to powinien za to bulić,
nieważne czy do PZK czy do UKE,bulić powinien,)
czy wtedy było lepiej,
fajniej ?
a jeśli byłoby lepiej fajniej,
to komu ?

[/quote/

1. Od czasu gdy RDST wyszły z KK nie ma możliwości zmuszenia nikogo do przynależności.
2. PZK utraciło mir społeczny jaki miało kiedyś. Dzisiaj krótkofalarstwo kojarzy się jako zabawa dzieci z PMR-kami. I problem lezy gdzieś indziej bo np Bractwa Kurkowe mają się dobrze.
3. Warto by było aby kilka mądrych głów napisało na nowo MANIFEST KRÓTKOFALARSKI co robimy dokąd zmierzamy lub nowej formie misja wizja i cele krótkofalarstwa. Bo coraz bardziej zagłębiamy się w mgle i tylko docinki jak syreny mgłowe słychać.

JAK





  PRZEJDŹ NA FORUM