Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Oczywiście jestem z wylęgu klubowego. Nie wyobrażam sobie inaczej. Dawno już napisałem "krótkofalarstwo pokierowało moim życiem" a dodałbym jeszcze "nasz Klub - tam się wszystko zaczęło". Tematowi należałby się odrębny wątek w rodzaju Refleksje na temat Klubów KF wczoraj i dziś. Ktoś już pisał "pamiętam zapach kalafonii w klubie..." nie wnikam już tu w inne zapachy, one długo pozostają we wspomnieniach. Było poczucie My, nasz Klub, nasza ekipa. Więzi pozostają na całe życie. Krótkofalarstwo to hobby komunikacyjne - kluby się przyjaźniły, tętniły życiem, całe ekipy się znały, nie było ŁOŚ-ia, ale spotkania były. Ten klimat dość dobrze oddają ksiażki SP4BBU ze wspomnieniami Hamsiaków.
Obecnie coś jeszcze pozostało z tamtych wartości, jeszcze żyją ludzie, są i Kluby, które nie odcięły korzeni, a rozwijają nowe gałęzie, ale ogólnie to gatunek zagrożony nakryciem nowoczesnymi czapkami.
SP3SLU


  PRZEJDŹ NA FORUM