Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    ABG47 pisze:

    Kurcze - co się dzieje. Prawie wszyscy zajmują się nie swoimi klubami ale interesują innymi.


To proste Wiesiu.
Powoli dobiega końca pewna epoka, pewien rozdział w życiu PZK, rozpoczęty
w 2000r na Zjeździe w Kołobrzegu.
Od tego momentu zaczęło sie w PZK zmieniać wszystko.Styl rządzenia,przepisy,
zwyczaje,Biuro QSL, struktura organizacji.
Ale najważniejsze co się zmieniło, co zostało wyplenione albo nawet wypalone gorącym żelazem
to zaniechanie dialogu wszystkich ze wszystkimi.
Zostało to zamienione na jednokierunkową transmisję jedynie słusznych decyzji
z góry na dół.
Naturalnym niejako odruchem społeczności było wytworzenie sie grupy przydupników -potakiwaczy,
którzy widzieli swój interes w przytakiwaniu władzy i na tych, którym taki autorytarny
system zarządzania organizacją się nie podobał.Najbardziej stracił Bogu ducha winny środek.
Czy li większość, która nie rozumiała o co chodzi i pytała sie dla zaspokojenia ciekawości.
Jako ze w systemie autorytarnym nawet zadawanie niewinnych pytań jest koncesjonowane, byli oni przez
władzę automatycznie klasyfikowani jako przeciwnicy Miecia /kto nie z Mieciem tego zmieciem/.
Więc nie rozmawiamy ze sobą tylko krzyczymy na siebie.Nie odróżniamy interesu własnego
od interesu organizacji, środowiska czy dialogu od monologu.
Od 20 lat z uporem maniaka powtarzałem o konieczności rozmowy na temat nowej siedziby PZK
gdzieś w centrum Polski.
Jak przestałem mówić to dostałem propozycję.Postawiłem zaporowy warunek-cofniecie czasu o co najmniej 10 lat.
Statystyka jest brutalna:
Ty Wiesiu deklarujesz 75,ja dobiegam do 70 a Piotrek ma 71.

Wszyscy zdaje sie pokładają wiarę i nadzieję w Piotrze, że jakoś to załatwi.
I na pewno jakoś to załatwi.Tylko czy nie można zrobić to lepiej, tak jak organizacja na to zasługuje?

Andrzej sp9eno

ps.gazety zagraniczne dostajemy w ramach wymiany


  PRZEJDŹ NA FORUM