Nowe pytania egzaminacyjne - propozycja
    SP9OP pisze:




    - Odczarowanie wizerunku polskiego krótkofalowca w przestrzeni publicznej jest potrzebne, wszelkie "polskie związki siedzenia i pierdzenia w stołek" temu nie pomagają.
    - Tak, docelowy model wymagających egzaminów a'la ARRL przy dostępności materiałów prawdopodobnie zwiększyłby zarówno napływ nowych operatorów jak i sam publiczny szacunek i prestiż wobec tego pięknego i ponadczasowego hobby.



Szacun. Grafomania poziom hard.

Pozwolę sobię na trzy grosze w tym wątku na podstawie tego co udało mi się wyciąć z tego, żeby nie napisać, "emocjonalnego" posta.

Nie ma czegoś takiego jak wizerunek polskiego krótkofalowca i nie ma się co o niego martwić. Jest jakaś tam ekipa entuzjastów i jedyna ich cecha to... megalomania. Przywykłem.

Żaden egzamin nie podniesie prestiżu, chyba, że miałby poziom doktoratu. Choć to również nie gwarantuje szerokiego poklasku. Trafnym w tym wątku było pytanie, a po co ten egazmin wogóle jest. I to jest dobre pytanie. Egzamin ma sprawdzić czy kandydat na posiadacza pozwolenia radiowego wie o co się stara i na co mu to pozwolenie pozwala a na co nie. Ma sprawdzić czy kandytad potrafi się poruszać po drogach, na które uzyska pozwolenie wjazdu. Czy będzie zrozumiały i przewidywalny dla innych uczestników ruchu. No i czy rozumie, że ubiega się o możliwość bycia emiterem pola elektormagnetycznego i to na zasadzie eksperymentu, czyli ma świadomość o możliwości powstawania zakłóceń wszelkich, co w świecie bezprzewodowym nie jest bez znaczenia. Do tego kończące pytanie, czy zrozumiał, że to pozwolenie w sumie nie zezwala na bycie pępkiem świata i, że do korzystania z niego potrzebuje kolejnych pozwoleń czy poruszania się w ramach innych przepisów i regulacji. I tyle. Cała technika jest zwyczajnie zbędna. Jak i też znajomość alfabetu Morsea, skoro nie ma pytań z angielskiego, jakże bardziej potrzebnego w dzisiejszej komunikacji międzynarodowej.

Na koniec mała uwaga do pięknego i ponadczasowego hobby. Wielkie słowa. Czasy komunikacji radiowej będące pięknem kontaktu z innym człowiekiem mają swój kres. Posłuchaj sobie na 900MHz jak wygląda teraz rozmowa dówch ludzi z różnych końców świata. Nie ma tu już nic do odkrycia, nie ma piękna "sięgnięcia tam, gdzie nie było jeszcze żadnego człowieka". To piękne hobby, jak spacer po Biskupinie.

Prosty rzeczowy egzamin spowoduje, że na pasmach pojawią się nowi adepci, na których będzie można wieszać psy na PKI ale też i uczyć tego... starożytnego rzemiosła. Tylko najpierw dać im możliwość miedzy nas wejść a nie stawiać mur, tak jak się stawia wódkę na stół w muzeach zwanych klubami. To hobby potrzebuje luzu, ale na razie jedyny luz to w gaciach i na siwiejących głowach Służby Radioamatorskiej.


  PRZEJDŹ NA FORUM