Nowe pytania egzaminacyjne - propozycja
"Kruca fuks, dość! Ile można bezsensownie pieprzyć o pytaniach egzaminacyjnych? Ani to mądre, ani sensowne, a jakie upierdliwe! Co te stare krótkofalowce w tym widzą?"
~Tomisław Apoloniusz Curuś Bachleda Icom, jak ten transceiver z dmuchawo

Czytam ten wątek już któryś dzień i nie dowierzam. W sumie to sam się sobie dziwię, bo o ile moje pozwolenie jest świeże jak zadek niemowlaka i jeszcze pachnie drukarką UKE, to forum PKI czytam od ca. 2013 kiedy zaczęły się moje pierwsze przygody nasłuchowe. Wobec powyższego, nic nie powinno mnie już zaskoczyć, ale jednak! Jakim cudem starsi stażem koledzy, w większości prawdopodobnie ze świadectwami sprzed 1989, są tak odklejeni od rzeczywistości i tworzą jakieś odrealnione scenariusze?

Musicie wiedzieć jedno i najważniejsze: przeciętny nastolatek lub dwudziestoparolatek choćby szczątkowo zainteresowany krótkofalarstwem, nawet w wydaniu baofengowym, wciąga cały egzamin nosem bez mrugnięcia okiem w niecałe 10 minut, a przygotowania do niego zaczyna może kilka dni wcześniej, z rzadka poprzedzone wizytą w klubie.

Nawet w wersji z poprawkami, która wcale nie jest trudniejsza nie stanowi on żadnego wyzwania czy przeszkody dla osób które są choć minimalnie zdeterminowane by ten egzamin zdać.

Podejrzewam, że najbardziej "trzęsie portkami" krótkofalarska "elyta" (żeby nie zrozumieć źle, odróżniajmy od "elity") która prawdopodobnie sama by się wyłożyła jak długa na tym egzaminie, nawet w obecnej formie o poprawionej nie mówiąc. Podczas mojej drogi do uzyskania ŚRo+PR ktoś (zresztą bardzo słusznie) wskazał mi, że pytania w obecnie dostępnej puli nie są wcale pytaniami które mają dogłębnie sprawdzać wiedzę egzaminowanego czy umiejętności, jedynie pobieżnie. Większość tych pytań to tzw. "pytania na debila" i sprawdzają bardziej zdrowy rozsądek kandydata niż wiedzę - zresztą sam miałem tego próbkę, dałem kilka arkuszy osobie zupełnie niezwiązanej z tematem, w wieku licealnym. Wynik? Średnio 70%, trzy wieczory i byłoby ~95% z każdego testu..

Nie oznacza to wcale, że ta osoba nadawałaby się od razu do wskoczenia w eter, nawet na 2m/70cm. I tu jest, proszę państwa, pies pogrzebany. Tak strasznie marudzicie o braku działań edukacyjnych, o aktywacji młodzieży, o braku nowych... A odnoszących sukcesy inicjatyw - czyli takich, po których ludzie "łapią bakcyla", a nie robią sobie na następny dzień jaja ze śmiesznego starego dziada który pluje do gruszki, jak już ten dziadek ich nie słyszy - jest naprawdę bardzo niewiele i są zazwyczaj oparte na pojedynczych wydarzeniach połączonych z innymi: wszelkie akcje harcerskie, radio reaktywacje, pokazy na różnych eventach/festiwalach nauki/etc. W tym momencie jedyną szerzej rozpoznawalną w internecie, długofalową i cykliczną inicjatywą dla człowieka z "zewnątrz" są właśnie kursy organizowane przez połączone siły klubów SP9PKZ, SP9KGP i SP9HACK.

Do czego dążysz, panie Oscar-Papa, bo się rozwinąłeś chyba za bardzo? Otóż wyżej wspomniany kurs w postaci materiałów na YT jest jedynym aktualnym, nowoczesnym i sensownym materiałem szkoleniowym dostępnym dla człowieka z ulicy w języku polskim po wpisaniu hasła "kurs krótkofalarski" w wyszukiwarkę. To chyba już samo powinno nasuwać jakieś wnioski. Nadmienię tylko, że ten sam zespół pracuje nad odtworzeniem czegoś na wzór "ABC Krótkofalowca" na nowe czasy i, bo oczywiście jakżeby inaczej, cała inicjatywa została pogrzebana pod marudnością panów z PKI czy kręceniem nosem na obsługę GitHuba czy LaTeXu, bo jaśnie pan jeden z drugim wymaga Microsoft Word 97 na Windows 3.11 i on inaczej nie zamierza pracować. Na pewno kojarzycie ten wątek.

(To mi w sumie przypomina, że sam "lepszy nie jestem", bo o ile nie mam absolutnie żadnego formalnego związku z kolegami z SP9HACK, to mam lokalnie rozgrzebany branch projektu który dodaje jakieś kilkanaście stron dla nowicjuszy z perspektywy nasłuchowej i "początkującego".)

Dlaczego o tym mówię w ogóle? Spójrzmy sobie na zachód, a konkretniej do kraju Wuja Sama i na ich procedury egzaminacyjne. Prawdopodobnie, gdyby dać do zdania starszym kolegom z SP z dekadami stażu do zdania egzamin ARRL na klasę licencji Amateur Extra to większość z nich by padła i nakryła się nóżkami. A w USA zdają to nastoletnie dzieci i chwalą się na Twitterze czy Reddicie. Z Facebooka nie korzysta już tam prawie nikt, tylko stare pierniki.

Czy taki egzamin jest bardziej wymagający? Oczywiście.
Czy trzeba się do takiego egzaminu bardziej przygotować? Oczywiście.
Czy zwykły nastolatek, któremu zależy, ma jakieś trudności z jego zdaniem? Nie.
Dlaczego? Bo mają od cholery aktualnych, nowoczesnych materiałów - książek, filmów, programów na YouTube, czasopism niebędących słupami reklamowymi, stron niewyglądających jakby miały chodzić tylko pod IE6, itd.
Czy w ten sposób czyni to krótkofalarstwo lepiej postrzeganym w przestrzeni publicznej? Tak, ponieważ samo uzyskanie licencji wymaga trochę wysiłku (co nie jest problemem dla młodzieży która jest odpowiednio zachęcona i utożsamia krótkofalowca jako człowieka posiadającego zweryfikowana wiedzę i chętnego do pomocy, a nie jako postpeerelowskiego piernika będącego ucieleśnieniem memów o "elektrodzie" (wystarczy w sekundę poszukać).

Wobec tego wszystkiego co napisałem wyżej oraz wielu innych, nierzadko istotnych postów w tym wątku:
- Tak, modernizacja, odgrzybienie i lekkie podniesienie poziomu merytorycznego pytań jest krokiem słusznym i potrzebnym.
- Tak, jednoczesne rozbicie podziału klas A/C na ten bardziej odpowiadający faktycznemu użyciu i zbliżony do amerykańskiego ma sens, w tym właśnie klasa do korzystania tylko z fabrycznych urządzeń o małej mocy i minimalnym bandplanie, jako "entry level".
- Nie, absolutnie nie uda się to w obecnej formie bez wprowadzenia materiałów edukacyjnych i promujących hobby. A już na pewno nie pomoże naskakiwanie i czepianie się ludzi, którzy takie materiały emitują. Chyba, że konstruktywne i techniczne - niestety, ale z tego co widzę to "zaplecze" często kuleje w SP (montaż, publikacje, jakość wideo, jakość stron). Niemniej jednak "każdy orze jak może", choć trzeba pamiętać o przystępności dla zewnętrznych osób.
- Odczarowanie wizerunku polskiego krótkofalowca w przestrzeni publicznej jest potrzebne, wszelkie "polskie związki siedzenia i pierdzenia w stołek" temu nie pomagają.
- Tak, docelowy model wymagających egzaminów a'la ARRL przy dostępności materiałów prawdopodobnie zwiększyłby zarówno napływ nowych operatorów jak i sam publiczny szacunek i prestiż wobec tego pięknego i ponadczasowego hobby.

Być może post jest nieco zbyt emocjonalny, niemniej jednak nie mógł być napisany inaczej biorąc pod uwagę ilość razy gdy łapałem się za głowę czytając ten wątek. Podpowiem jeszcze, że nie tylko ja miałem takie odczucia i jest masa ludzi która przegląda to forum i ma dosyć zbliżone podejście wobec obecnej sytuacji


  PRZEJDŹ NA FORUM