[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Nadajnik a-la Oli
Minęło kilka dni, rodzice już są spokojniejsi, bo szczepionka zaczęła działać i na pewno ryzyko jest mniejsze. Przyjechaliśmy na pierwsze od dawna spotkanie klubowe. Zimno! I tu od razu niespodzianka – przyjechał kolega z SP4, przy chatce stoi jakiś statyw, na nim stara antena satelitarna z napisem Piotronic. Dwa kable do chatki, a tam na stole stoi generator zadający, dwa moduły, płytka, przejściówka i laptop. Z głośniczków tegoż laptopa słychać wołanie „si kju satelajt dys yz siera quebek...”. A, proszę, to nasz kolega woła przez satelitę. Odpowiadamy, robimy łączności, fajnie słychać, czyściutko. Lepiej niż na dwóch metrach czy na krótkich, bo nie ma w ogóle zaników. Ojciec oczywiście komentuje:
- Z tej słabizny dajecie radę? Przecież tu nic nie ma! Moja wzbudnica ma większą moc! Jak się odezwałem to na moim sygnale jakaś syrena wyła, że podobno sygnał za silny.
Mikrofon był włączony, VOX zadziałał, po sekundzie przyszła odpowiedź z głośnika:
- Nie wiem czy słabizna, ale skoro słychać, to znaczy, że działa. Tu SQ6...
Chwilę potem znajdujemy słabiutką nośną w telegraficznym wycinku. Poniżej szumów chyba, bo nawet tonu nie słychać, tylko zmienia się barwa szumu. Co to jest? Chwilę potem zaplumkał komunikator i dowiedzieliśmy się, że to nasz kolega Oli testowo stawia nośną podłączywszy popularny transceiver SDR prosto pod antenę, bez żadnego wzmacniacza. Do anteny wchodzi tylko miliwat, ale sygnał widać!
Wzięliśmy kilka niezbędnych przejściówek, i zrobiliśmy to samo, ale do dużej anteny. Sygnał był bardzo dobrze słyszalny. Zatem na szybko dołączyliśmy klucz przez przekaźnik i hajda. Ku naszemu zdziwieniu udało się kilka łączności zrobić. I odtąd taki pomysł nazwaliśmy nadajnikiem a-la Oli. To jedyny znany mi miłośnik radia, który do przesyłania sygnału z konwertera do telewizora użył skrętki komputerowej. Dopasowanie? No jakieś jest, ale kogo to obchodzi, ważne, że sygnał dociera.
Na to ojciec:
- To jak dawniej, brało się lampę, prosty układ, klucz, doczepiało kawał drutu i cała Europa była na wyciągnięcie ręki. To się nazywa tradycja. Tylko po co ten komputer? Z kwarca nie da rady?


  PRZEJDŹ NA FORUM