Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Koledzy kilka lat miałem okazję prowadzić egzaminy w formie klasycznej jak i testowej. Nie ma problemu z formą prowadzenia egzaminu z użyciem komputera. Takie coś mnie spotkało jeszcze w latach 70. Komputer podawał losowo pytanie i trzeba było odpowiedzieć. Później sam prowadziłem egzamin w formie testowej. Na ekran z rzutnika w rytmie co 1 min leciało nowe pytanie. Na arkuszach egzaminacyjnych student musiał zaznaczyć odpowiedż. Teraz jeżeli określimy warunki to przecież możemy: przeprowadzić video weryfikację zdającego. Dowód osobisty w ząbki i uśmiech do kamery + właczony mikrofon z dźwiękim kontrolnym np. sekundnikiem. Następnie egzaminowany dostaje na ekran pytanie i w czasie iluś sekund musi odpowiedzieć. Pytania losuje komputer z puli pytań. Komputer może też wydrukować kontrolkę czyli numery pytań i ilość poprawnych odpowiedzi. Prawda jest taka, że przy minucie na pytanie ściąganie zaczyna być trudne.

Dlaczego zabrałem głos. W tej chwili jest ssanie na krótkofalarstwo. Nie ma sportów lub są one ograniczone. Jest czas przygotować się do egzaminów. Druga sprawa to wystarczy poczytać rubrykę SK - zaczyna się robić próżnia. Czy musimy walczyć z gensekami? Przecież tak naprawdę to są pikusie. O tym decyduje UKE a nie jakieś genseki. Każda organizacja Może wystąpić do UKE z propozycją i decyzja UKE będzie określać sposób prowadzenia egzaminów. A jak się komuś nie podoba to niech zdaje za granicą, przywiezie papiery i mu wystawią (lub nie) polską licencję. Tu jest jeszcze jedna furtka, która może się zamknąć to czas pandemii, kiedy możemy pozwolić sobie na pewne czasowe rozwiązania. Jeżeli panowie z oporu dogadają się z harcerzami i lok-owcami to PZK może sobie tylko pogadać i to po cichu aby nikt nie słyszał.

JAK

PS. Czego oczekujemy od egzaminu? Wykazania wyższości egzaminatora nad egzaminowanym, czy zmusić egzaminowanego do przyswojenia sobie określonej porcji wiedzy?


  PRZEJDŹ NA FORUM