Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
Na tyle co ja pamiętam, ale mogę się mylić, to na dniach będziemy obchodzili piatą rocznice tematu. Piątą rocznice prób współpracy między organizacjami, piątą rocznice obietnic złożonych harcerzom przez Prezesa PZK, a potem zapomnianych, piątą rocznicę bicia piany i wylewania pomyj na tych którzy uważali, że krótkofalowcy powinni pewne rzeczy robić sami. Niespełnionych obietnic bo zaraz na początku swojej kadencji, wybrany w Burzeninie Prezes obiecał harcerzom poparcie w sprawie egzaminów. Później wycofał się z tego. Nie, wcale nie zmienił poglądów. Po prostu walnął głową w betonowy mur w osobie genseka. Genseka który swego czasu powiedział do mnie: "przejęcie egzaminów? Po moim trupie. Jeżeli to przeforsujecie to składam rezygnację". Czekałem na konsekwencję w postępowaniu Prezesa i rezygnację genseka, ale nie doczekałem się. Zamiast tego Prezes i nie tylko on zmienił front mówiąc jakie szkodliwe jest przejęcie egzaminów. Przypomnę wpisy pewnego skądinąd sympatycznego i mądrego człowieka mieszkającego w Gliwicach piszącego, że "harcerze chcą wbić nóż w plecy PZK". W iluś postach pisałem dlaczego uważam przejęcie egzaminów za dobre rozwiązanie i jakie korzyści by to przyniosło. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie pandemia. Zawsze byłem mieszany z błotem przez tych samych ludzi. Najciekawsze, że zawsze najbardziej przeciwko były osoby zupełnie niezainteresowane. |