Radiofobia |
Może i są to "potężne" nadajniki (u nas też dużo takowych po dachach), ale liczą się dwa podstawowe czynniki, odległość od źródła i moc wypromieniowana w konkretnym kierunku. A to z kolei zależy od zastosowanej anteny i przeznaczenia urządzenia. Skoro Niemcy mają również restrykcyjne prawo ochrony przed wpływem EM, to przypuszczam, że robili pomiary. Równie dobrze proponuję obejrzeć komin elektrociepłowni we Wrocławiu. Tam dopiero jest masa (chyba ze sto) anten radiolinii pracujących w zakresie od decy i centymetrowym. Dochodzi do tego, że na pobliskich ulicach lądują pieczone gołąbki prosto do gąbki . Jak zwykle największym problemem, jest określenie dopuszczalnej dawki przy rożnych czasach ekspozycji. Powinni się tutaj wypowiedzieć starzy wyjadacze mikrofal pracujący albo w centrach nadawczych lub w radiolokacji. Przypuszczam, że będą mieli wiele przykładów złego wpływu fal radiowych na zdrowie.. Jak i również bezradności nauki próbującej określić jakieś sensowne normy. Z tego co wiem, ludzie tam pracujący musieli cyklicznie zmieniać konsole, czy fartuch na robotę papierkową żeby nie podupadli na zdrowiu w związku z pracą... |