Dla majsterkowiczów
Za komuny, to się chodziło z butelkami po mleko i wodę mineralną. Czynne były skupy butelek. A jak się nie chciało nosić ciężko zdobytego ochłapa w rekach do domu, to trzeba było z własną siatką. I jakoś śmieci było mniej...
Żeby kupić nowy akumulator do auta, to trzeba było zdać stary.
A o ekologii nikt wtedy nie mówił. Wszystko z biedy i oszczędności. Ale coś za coś...
Albo wygoda, albo ekologia (albo raczej zdrowy rozsądek, bo niedługo utoniemy w śmieciach).
Zresztą, ci z eurokołchozu nie widzą problemu. Według nich cywilizowany i normalnie zarabiający człowiek kupuje nową lodówkę w markecie z dowozem do domu i odbiorem starej w normalnej cenie.
No ale nie u nas. W biednych krajach każdy orze jak może... Czasem jest coś dobrego z drugiej ręki, często po naprawach, transport we własnym zakresie, a co zrobić ze starą.... Po cichu na śmietnik albo do lasu, bo kto będzie dopłacał do interesu? Może jak zachęcimy obywateli bezpłatnym odbiorem zużytego AGD, dopłatą albo ulgą na nowe samochody, to zmieni się punkt widzenia. Owszem, karać surowo za ekowandalizm , ale dać jednocześnie wygodną alternatywę pozbycia się śmieci... Ale oczywiście najprościej jest zakazywać, nakazywać i karać, traktując nas jak głupie bydło.


  PRZEJDŹ NA FORUM