MASZTY
    sp5ewx pisze:

      dipol2016 pisze:

      Maszt w/g opisu był po testach. To znaczy był już niepełnowartościowy, w chwili kupna i prawdopodobnie też nie miał gwarancji. Czy w takich warunkach nie należałoby sprawdzić czy konstrukcja spełnia wymagania techniczno - użytkowe (ogląd całości zwracając uwagę na brak widocznych prostowań masztu - kolanek) sprawdzenie sprawności lin zarówno windy jak i odciągów (czy w instrukcji w dziale bezpieczeństwa są opisane warunki jakie musi spełniać lina tj ile na próbnej długości może być uszkodzonych drutów w splocie itp). A teraz winni są wszyscy tylko nie ten co nie dbał o swoje bezpieczeństwo i nie sprawdził podstawowych elementów. Jeżeli w instrukcji masztu nie omówiono spraw bezpieczeństwa to jest wówczas całkiem inna historia.


    Hmmmm...ciekawy wpis ....wszyscy na tym forum przewaznie podpisuja sie przewaznie znakami ....czyzby producent sie odezwal ???

Otóż nie jestem ani producentem ani nawet użytkownikiem masztu. Jeżeli chodzi o brak podpisu znakiem to jak złapałem bakcyla KF to niestety by pracować na KF trzeba było nauczyć się tg. Uczyli mnie jej później różni znani fachowcy od telegrafii i nic niestety z tego nie wyszło, wszyscy stwierdzili że słoń na ucho mi nadepnął, co nie oznacza że na podnoszeniu masztów się nie znam. Zresztą teraz bez przygotowania w/g obecnych norm mogę świadectwo kwalifikacyjne zdobyć tak z biegu, ale w moim wieku to po co? Dawno temu 2 razy do roku rozwijano wszystkie odciągi i sprawdzano ich jakość. Nie pamiętam już co prawda kryteriów oceny lin ale coś takiego było. Maszty za które sprawność byłem współodpowiedzialny były rozwijane i zwijane kilka razy w roku bez względu na pogodę, miały ( te maszty) wysokości 30 m, a na końcu dwie apertury po 1,5 m no i parę dodatków. Rozwijało ją 7 osób. Z powyższych względów nie mogłem sobie pozwolić na tak lekkie traktowanie zdrowia i życia tych ludzi. A czy kol. sobie wyobraża coby było gdyby się komuś coś stało (np w wyniku upadku by ktoś zginął). Wówczas nie chciałbym być w kolegi skórze. Przecież kol nie miał prawdopodobnie w dokumentacji atestu na liny, co w pierwszej kolejności powinien sprawdzić, a prokurator by zapytał przy okazji o pozwolenie lub przeszkolenie w zakresie stawiania takich urządzeń. I na zakończenie odezwał się życzliwy starszy kolega który na łączności przysłowiowe zęby zjadł. Pozdrawiam kolegę i życzę szczęścia w podnoszeniach masztu (ja też byłem świadkiem jak wali się maszt rozwinięty do pełnej 30 metrowej wysokości też nikomu się nic nie stało ale ludzie ci wiedzieli co w takich sytuacjach należy robić BHP najważniejsze).


  PRZEJDŹ NA FORUM