Nadawanie z samolotu

Witam - i nieśmiało głos w sprawie zabieram.

Otóż nadawałem używając TH-D7 lecąc jedną ze znanych linii na trasie Londyn-Warszawa.
Pan kapitan (via stewardessa) pozwolił, bo bez tego bym się jednak obawiał konsekwencji... :-(
Pracę rozpocząłem po uzyskaniu zezwolenia i dopiero po osiągnięciu wysokości przelotowej (ok. 11 tys. m). Nikomu to nie przeszkadzało i nikt mnie molestował!

Słyszałem wtedy chyba ćwierć Europy a i zapisy z odbioru mojego nadawania gdzieś tam się ostały!
Podobno kiedys na takie rozrywki najbardziej przyzwalała Lufthansa - ale jak jest teraz, tego już nie wiem...

Na lotniskach jeszcze nigdy nikt nie zwracał uwagi na mój sprzęt krótkofalarski - łącznie z awaryjnie wożoną lutownicą, taką "Made in CE" za kilka złotych, ładowarkami, akumulatorami YUASA 7 Ah, antenami i podobnymi detalami. Ale notebooka na Heathrow musiałem wyciągać i poddać oględzinom - otwarcie monitora i wyjęcie akumulatora. Wtedy to i buty też kazali mi zdjąć, no to ja "kazałem se podać" takie foliowe kapcie - akurat nie mieli i miałem radochę, gdy biegali i szukali. Znaleźli jednak. Ale żeby do radiostacji coś mieli, to już nie.

Mam nadzieję, że sytuacja i obyczaje i w tym roku się nie pogorszyły?

Pozdrawiam serdecznie
- Henryk / sp4cmw


  PRZEJDŹ NA FORUM