Gdzie się podziali krótkofalowcy?
Eh.... Według mnie to jest tak.. Krótkofalarstwo to taka dziedzina interdyscyplinarna. Jedni potrzebują licencji aby nawiązywać łączności i tylko to ich interesuje a sprzęt to tylko narzędzie, innych fascynuje radiotechnika a łączności jedynie potwierdzają słuszność (lub nie) założeń technicznych.
Teraz co do jadu jaki sączą co poniektórzy z nas tutaj(niestety zmieszany ). Jak już się pewnie wydało, łatwość i powszechność egzaminów strasznie w oczy kole tych "doświadczonych" co pozjadali wszelkie rozumy, albo też mają go faktycznie więcej od innych. Po części mają rację, bowiem patrząc na poczynania co niektórych świeżo upieczonych radiooperatorów nie wiadomo co sądzić o ich wiedzy. Ale od tego mamy fora, kluby żeby im tłumaczyć i zachęcać a nie opierdzielać. Czyż krótkofalowcem nie może być np. literat albo lekarz któremu nie dane było trzymać w wieku 5 lat lutownicy? Jemu wystarczy ogólna wiedza radiowa, i umiejętność "operatorki".
Faktem jest, iż należy wielu starszym kolegom pozazdrościć wiedzy z zakresu radioelektroniki, ale pamiętajmy że kiedyś niestety prawie każdy był skazany na własne konstrukcje z racji naszej niegdysiejszej sytuacji geopolitycznej. A teraz... Sprzęt można kupić i chyba to drażni strasznie co poniektórych. Zresztą, ośmielę się stwierdzić, że większość tych "drażliwych" i tak ma "fabrykę" na stole a "homemade" leży na półce albo strychu. Po co więc ta hipokryzja panowie?
Zaś co do pasji na 130%... Mój drogi imienniku... To tylko hobby! Przynajmniej dla większości. Hobby - taka odskocznia od szarej, nudnej i stresującej rzeczywistości a nie sens życia(tak dla przypomnienia). Nie róbmy z naszego hobby jakiegoś obiektu kultu pełnego dogmatów. Nie dzielmy sztucznie ludzi podług własnych wyobrażeń, bo niedługo Michale, będziesz robił łączności słuchając własnego echa od jonosfery oczko .


  PRZEJDŹ NA FORUM