Jak nauczyłem się telegrafii - opis Morse Runner'a, RufzXP i inne takie tam...
    N2XJN pisze:

    Cytat sq5sts:
    Pozwol sobie czasem napluc w twarz.. to mniej boli niz postawic sie okoniem..
    Z glupiej sprzeczki mozesz doprowadzic do nieszczescia, nawet do kalectwa lub smierci.. przez eskalacje swojej manifestacji sprzeciwu...

    Tak mnie pluto w twarz i.wycieralem sie i szedlem dalej..patrzac na tych ktrych zmiotla po drodze ich wlasna duma i brak znajomosci mechanizmow rzadzacych jednostka w grupie..


Wizja Orwellowskiego świata, który opisujesz jest wstrząsająca... Choć jak mniemam prawdziwa...

Mamy 2011 rok i żyjemy w naprawdę Wolnej Polsce... Choć to może tylko złudzenie, choć to może tylko chwila, jesteśmy świadomi swoich praw, możliwości, wiedzy... my pokolenie 30 latków stan wojenny pamiętające jak przez mgłę...
późniejsze pokolenia 20 latków mają zapewne mniejszą świadomość wolności ponieważ już nie mają do czego konkretnie odnieść dobrodziejstwa w którym żyją... mają trochę mniej szacunku dla wartości, które udało się wypracować pokoleniom starszym ode mnie o 10/20 lat...
Dziś w takim świecie kark uginamy tylko w pracy zawodowej... i to nie zawsze...

Krótkofalarstwo w tym telegrafia to hobby... dziedzina, która sprawia nam przyjemność pozwala odpocząć od monotonii codziennego dnia. Hobby które pozwala w jednej chwili podróżować po całym świecie... pozwala odwiedzać nieznane państwa poznawać ludzi nawiązywać przyjaźnie... Tu nie ma pędu... stresu... obowiązku... misji... Tu jest frajda... zabawa... odpoczynek...

Ludzie, którzy przychodzą dziś do krótkofalarstwa i konkretnie do telegrafii poszukują często właśnie takich doznań...
to zupełnie inny świat. Metoda nauczania telegrafii powinna być dla nich jak wygodny miękki fotel... przyjemna, sprawiająca relaks... Najlepiej jeszcze tak która nie pochłania zbyt wiele czasu - choć to już mrzonka...

Wiesiek, ja się boję... boję się, że w chwili gdy pozwolę komukolwiek bezkarnie splunąć w moją twarz pozwolę by Orwellowski świat wciągną mnie swoje tryby... Boję się, że w dniu w którym sam komuś splunę w twarz stanę się taki jak twoi niegdysiejsi oprawcy czy bosowie... to jak wirus, który pochłania twój umysł i serce...

Sztywny kark ma swoją cenę... i jak w życiu nie raz na tym straciłem... ale i niejednokrotnie na tym zyskałem...
To być może sztywny karak pozwolił mi znaleźć w sobie determinację by np nauczyć się telegrafii i spojrzeć w oczy facetowi, który w pierwszych słowach przywitania w moim byłym OT powiedział, że taki jak ja to krótkofalowcem nigdy nie będzie...

Serdeczności...
Paweł sq5sts


  PRZEJDŹ NA FORUM