145.400 SQ4CCR/AM
zapraszam
    sq6oxk pisze:

    Dzięki Mateuszu za wytłumaczenie. Widocznie słabo obserwowałem te które startowały w Lesznie, albo to jeszcze nie był odpowiednie warunki. Bo wydawało mi się, że dosyć szybko znikały z nieba, może odratowały dalej, może to były jakieś tylko godzinne szkolenia.

    Jeszcze raz dzięki. Dało mi to obraz na ten temat.

Z tego co wiem (mogę się mylić, bardziej obracam się wśród środowiska paralotniarzy niż szybowników), to szybowcem łatwiej "zabrać się" na termikę niż glajtem, dlatego można skutecznie korzystać z o wiele słabszych noszeń. Dodatkowo "patykiem" (żargonowa nazwa na szybowiec) można polecieć tam gdzie paralotnie poskładało by na dzień dobry, ze względu na to że ma sztywną konstrukcję jest dużo, dużo bardziej odporny na turbulencję. No i lata szybciej, prędkość przeciągnięcia (minimalna, przy której jest w stanie lecieć i nie spaść) szybowca czasami jest większa niż maksymalna prędkość paralotni lecącej z wiatrem i tzw. przyśpieszaczem wciśniętym do oporu.

Także faktycznie to co widziałeś to było albo szkolenie, albo przyśpieszone lądowanie z różnych ważnych powodów. Wszyscy piloci których znam latają puki są chodź by najmniejsze noszenia. To się nazywa powietrzy onanizm, ewentualnie poważne uzależnienie.

A jeszcze mi powiedz czy Marcin pilotował czy tylko leciał jako pasażer??


  PRZEJDŹ NA FORUM