W intencji Krótkofalowców SK ... |
SQ5KVS pisze: Nie, no w końcu licznik się przewinie Z trzeciej strony człowiek nieświadomy weźmie SP "po kimś" i znowu awantura Skoro wątek jest o kolegach SK, to oddam cześć jednemu koledze i od razu podam go za przykład. Mam na myśli Radka SQ1GPV. Byliśmy razem na egzaminie. Razem też na poczcie wysyłaliśmy wnioski o pozwolenia. Jak widać znaki dostaliśmy po kolei, z przydziału. Niestety Radek odszedł z tego świata w tragicznych okolicznościach. Nie zdążył "być sławnym znakiem". Jestem pewien, że gdybym usłyszał SQ*GPV to czuł bym się nieswojo mimo upływu lat. Czy reagował bym awanturą? Nie, bo znak wywoławczy, to żadna świętość. No i to dotyka szerszego problemu jakim jest nasze zorganizowanie. Z powodu idiotycznych wojenek niszczymy własną historię. Te wojenki najczęściej wynikają ze skrajności. Skoro znak nie jest świętością, powinniśmy być przyzwyczajeni do tego, że jest to tylko numer rejestracyjny jak w samochodzie i takim się posługujemy tu i teraz i tyle. Takie też teraz mamy przepisy. Wszystko jasne. Skoro chcemy się podpisywać znakiem, identyfikować jak numerem PESEL, to prawo tego w żaden sposób nie chroni i może jedynie zwyczaj. Jednak tego zwyczaju nie ma. Bo chyba nigdy go nie było.... był zakaz, nakaz, przepis, mandat, pała! Ten stan umysłu nazywa się postkomuna. Niestety jest to choroba nie tyle zakaźna, co też genetyczna. Z tego się nie wyrasta. Z wiekiem się to pogłębia. Pamiętacie może licznik kilometrów ma maluchu? Miał za mało cyferek i się zerował. Samochód się młodszy przez to nie robił, ale jakoś kierowcy robiło się lepiej. Więc jak komu robi się od znaku lepiej, niech se ma. Mi zdrowia to nie zepsuje. Ja znałem Radka N. a nie Giepefała... A jak ktoś jest idiota, to nawet imię Albert inteligencji mu nie dołoży. Nie szata... Łukasz pozdrawia. Nie tam żaden Sku Giepeiks... |