W intencji Krótkofalowców SK ...
    sp1fpg pisze:

    <,wycięte>,
    Tak naprawdę zaczęło się od „inwazji“ tych co zrobili licencje z pierwszą literą „Q“ w sufiksie.
    Potem był 1992 rok. Kiedy powstał callbook PL.
    A mleko to się rozlało, jak brakło literek alfabetu dla SP.
    Nastali SQ
    Sami okrzyknęli się poniewierani. Sami uważali, że mają wypalone piętno na czole.
    Zaczęli też chronić swoje dane osobowe, swoje twarze i kto ich tam wie, co jeszcze.
    Łpczywie czekali na umrzyków, na znaki po umrzykach. Przechrzty się zaczynali pojawiać
    jak grzyby „papierówki“ w lasach, po „turystach“
    Dwuliterowcy
    Jednoliterowcy
    Nawet rzuciło się tym, co się przechrzcili na jakieś dotąd nie spotykane prefiksy.
    Przy okazji zaczęły „obierać“ uwierać numery okręgów.


Trafiona uwaga o czasach SQ, ale nie zgodzę się z tym piętnem. Nikt z nas go sobie nie nadał.
Dostaliśmy go w protekcjonalnym tonie. W tonie który nadal jest echem "tych z cymbałradia", bo to zbieg czasów popularności CB. My nie byliśmy gorsi, byliśmy tylko młodsi. Może nie martwiliśmy się o wzbudnice SSB, ale o to aby dotarła kartka QSL na przeliterowany w całości adres domowy na 27,315MHz FM. Raczej nie wyrośliśmy na bekaniu i pierdzeniu do mikrofonu. I dzisiaj słyszę jak sobie radzą operatorzy, którzy sztuki nauczyli się na kanale wywoławczym AT.

A tym czasem z poprzedniej epoki "fajf najn fajf najn ok ok?"...

My, SQ, nie spawaliśmy odbiorników z blachy odzyskanej z pralki. Nie było takiej potrzeby. Były w sklepie. Są w sklepie. Dzisiaj już nie "kręci się gałą", dzisiaj patrzy się na "łaterfala". Dzisiaj już nie katujemy się CW, tylko klikamy po FT-8. Czy to inne krótkofalarstwo?

Włąsnie to SQ powie, że nie. Co najwyżej nie będzie się podobało, nie będzie "miało klimatu", ale nie będzie karmiło pomyjami. Tymi, które towarzysze z SP wylewali nam na głowę. To co dzieje się dzisiaj, to właśnie jest "zemsta" na latach 90tych. Totalny bałagan. Nie jestem może jego zwolennikiem, ale z drugiej strony zupełnie rozumiem, dlaczego nie poszliśmy tropem towarzyszy czasów SP. Sam spotkałem przeprowadzając się do SP6 mojego guru SP6LB poprzez "walne spotkanie sprawozdawczo-wyborcze" i... czar prysł. Zbudowaliście panowie ścianę, to się nie dziwcie, że menele na nią sikają.

Tyle zdań i jeszcze nic o pzk, ciekawe nie? Powstrzymam się do końca, każdy wie jak jest...

Ja SQ nie zmieniam znaku. Taki dostałem. Jak zmieniłem okręg, zmieniłem cyferkę. Tak trzeba. Na znak wywoławczy dziewczyn się nie wyrywa... za mało ich w półświatku, a te które na to "lecą" chyba nie są warte uwagi. Pewnie dużo jedzą, a słabo gotują. Dlaczego więc powstała taka egzotyka? Czy z braku szacunku? Z przyczyn praktycznych? Nie. Bo mogę! Mogę i "na złość mamie czapki nie założę"! Pinć znaków se zrobię, na różne okazje.... ten się dobrze mówi, ten ładnie wygląda, ten na wakacje na Mazury, ten na wycieczkę w góry, ten na urodziny Księcia Bolka. Jeszcze taki do telegrafi, żebym wszyscy mylili mnie z Hondurasem. Ale wszystkie po to aby pomachać swoim... no tak.

Panie kolego, może i my z pokolenia SQ bylibyśmy normalni, gdyby nas nie "bito w dzieciństwie". Jak widać kij, nie jest to dobra metoda wychowawcza, kiedy nad tradycję stawia się przepisy, nad logikę sztywne "tak trzeba". Przez to ja z przyjemnością unikam wszystkich - czy to z SP czy SQ, a nawet i HF. Jako warunek BHP pracy przy radiostacji.

Edit:
PS. A i jeszcze jedno. Ta cała zabawa w donoszenie i agentów już nas nie dotyczy. Serio. To też zabawa towarzyszy SP. Próbujecie nas tym zarazić, tak samo jak ten cały wkręt o pożytku społecznym i "potrzebach obronności kraju". Pogubiliście się tak bardzo, że niektórzy nawet w excelu piszą arkusze do samopodpierdolenia i procesują się z sąsiadem, którego uważają za... idiotę. Przepraszam za wulgaryzm, ale tak to się nazywa, co nie? A tym czasem to tylko hobby. Nie służba. Hobby.


  PRZEJDŹ NA FORUM