Ale się wątek rozwinął... Ja na całkowite odludzie przenieść się nie mogę, bo muszę co rano posuwać do roboty. Ale znalazłem złoty środek - wiocha, ale tuż pod miastem. Za mojego życia raczej nie zdąży się nadmiernie zurbanizować, ale 20 minut w samochodzie i jestem w centrum - oczywiście w godzinach szczytu zajmuje to nieco dłużej. Kiedyś byłem wielkim fanem życia w mieście i nie mogłem zrozumieć rodziców, którzy wyprowadzili się na wieś. Do tego chyba trzeba dojrzeć, bo teraz uważam, że nie ma nic lepszego niż wyjść po powrocie z roboty do własnego ogrodu i poleżeć pod własną gruszką. No i miejsce na anteny jest. |