Dodam jeszcze kolejny przypadek z autopsji (jakoś tak się złożyło, że miałem kila razy do czynienia z bliskimi wyładowaniami o czym pisałem wcześniej). Podczas spektakularnych wyładowań atmosferyznych na Mazurach, w nocy bodaj 2 dni po słynnym białym szkwale cumowałem do brzegu odnogi jeziora Jagodno. Odnoga ta ma szerokość ok 100 metrów. Nigdy wcześniej nie widziałem podobnych piorunów - grube pionowe słupy ognia bez odgałęzień, dźwięk bez charakterystycznego pogłosu, bardziej przypominało to bombardowanie artyleryjskie. Kilka wyładowań było po drugiej stronie jeziora, nie wiem ile po mojej (nie wyglądałem z jachtu). Podczas tej burzy uszkodzona została "mp3" syna; miał podłączone słuchawki i one zadziałały jak antena, w której wyindukowało się niszczące napięcie. Wszyscy przeżyli. |