PZK - "gra w otwarte karty" czyli konkrety... |
Moich wypowiedzi sprzed lat nie ma co porównywać do obecnych moich poglądów. Tak samo jak i Leszna do obecnych władz związku w Bydgoszczy. Po kilku latach rządów "Leszna" ,liczba członków wynosiła : gdzies koło 1000 osób. Firma stała się firmą prawdziwie rodzinną! Kilka etatów i sami znajomi "królika" na nich. głownie rodzina. Do tego doskonale pamiętam odnajdywane w skrzynce pocztowej pliki kart qsl wymieszane z błotem. Dzięki łaskawości poczty mimo wszystko dostarczone ( ale pewno nie wszystkie). Bo tak dbano o przesyłki w tamtym "Lesznie". Wspomnę też o kontaktach z urzędami. Albo raczej o kompletnym ich braku. Wręcz wrogim nastawieniu tych urzedów do PZK. Teraz obraz sytuacji jest diamerlanie inny. Na korzyść oczywiście. Dla tego nie potępiam w czambuł wszystkiego co z PZK związane. A co do moich wypowiedzi. Byłem młodym, nie opierzonym działaczem, rzuconym na szerokie wody. Po kilku latach poznałem działanie tej organizacji od środka. Sporo ludzi. No i na wiele spraw zdanie zmnieniłem. Za wiele tamtych wypowiedzi wstydzę sie nawet. A i wielu przyzwoitych oraz zaangażowanych Kolegów nimi niepotrzebnie uraziłem. Tylko krowa zdania nie zmienia!![]() 73 Marek sp6nic |