Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Nie uprawiam propagandy. Nie lubię tylko kiedy ktoś narzeka i nie robi niczego żeby zmienić rzeczywistość z której jest niezadowolony. Albo krytyki dla samej krytyki.
Wiem, że się napracowaliście tylko zapał szybko się skończył i zabrakło tzw. wykończenia.
Wszelkie zmiany nie następują gwałtownie (noooo chyba, że mała rewolucja, pucz i inne takie).
Wszystko da sie wprowadzić w życie za pomocą ogólnie znanych mechanizmów.
Jeżeli delegat ma problemy z wyrażeniem własnego zdania, skrytykowaniem kolegi itd. wybieram innego delegata. To przecież bardzo proste.
Zdecydowanie prostsze niz pozbycie sie z rządu niechcianego polityka dopóki nie funkcjonuja JOW-y.
Chyba że nie ma chętnych do pracy w tym charakterze albo nie ma z kogo wybierac.
Te wszystkie problemy można załatwić pomiedzy jednym i drugim zjazdem. Tylko okazuje sie, że nie ma chętnych do wprowadzenia tych zmian albo zainteresowanie tymi zmianami jest niewielkie.
I nie ma co narzekac, że władze Związku to ciągle Ci sami ludzie.
Bardzo prosta rzecz. Wstąp, wybierz albo niech Ciebie wybiorą, zagłosuj na innych albo niech zagłosują na Ciebie.
Ale jeżeli nie potrafisz zainteresować swoim programem / pomysłami wystarczającego grona osób albo w ogóle nie ruszasz dupy z domu jak AKI (chociaz wiele rzeczy poza pisaniem na forum można załatwic przez komputer) i nie bierzesz czynnego udziału w życiu organizacji to trudno mieć uzasadnione pretensje do władz które przecież ktoś wybrał.


  PRZEJDŹ NA FORUM