nowy Statut PZK |
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to wszystko jest zabawne i tragiczne. Mam na myśli prowadzone tu „dyskusje i wymianę poglądów”. A raczej metodykę tej dyskusji i typowo polskie zmienianie tematów i odbieganie od tematu. Rzadko pisuje ale bardzo uważnie czytam... bo lubię. Patrząc z boku wiele widać wyraźniej. Być może dlatego, w swym zacietrzewieniu, nie dostrzegacie wielu rzeczy. Np. tego że jak tak dalej pójdzie - to niektórzy z po prostu się pobiją. Jad ścieka z wpisów wszystkich kochających przywalać ale również z tych broniących, niby wyjaśniających i niby tonujących. A przecież w zborze 4000 członków jest miejsce dla entuzjastów i krytyków. A może trzech tysięcy wcale nie interesuje układ, zależności organizacyjne i władze – a boje toczą się tylko pomiędzy garstkami popisywaczy którzy tylko tak mogą się spełnić? I dopóki ze zwykłej statystyki, proporcji – nie wynika że tych nie zadowolonych jest więcej niż tych zadowolonych – wszystko jest w porządku. Tak z grubsza rzecz biorąc, kwestionujących, pobudzonych i dociekliwych jest chyba nie więcej niż 5 procent – czemu zatem tak strasznie ich mieszacie z błotem, ośmieszacie wręcz z nich kpicie? Przecież to bardzo zdrowe proporcje. Taka grupa bardzo ożywia każde środowisko, smutno Wam będzie bez nich jak ich wszystkich wytniecie i wyatutujecie. Błogi spokój, jednomyślność i jedynie słuszne prawdy bardzo często prowadzą na manowce. Podobnie jak błyskotliwi, nieomylni Mesjasze i Kaznodzieje z których pięknymi słowami wszyscy się zgadzają. Tak strasznie zaintrygował mnie początek dyskusji w tym temacie że poprosiłem „bywalców” aby mi opowiedzieli co tak naprawdę było na tym ostatnim Zjeździe w Warszawie – dlaczego już po kilku miesiącach od jego odbycia nie można ustalić jak to tam faktycznie było, kto i za co był winien, skąd zamieszanie, o którym dyskutujecie, trwające do dzisiaj. Ku mojemu bezgranicznemu zdumieniu, wskazano mi ogólnie dostępne w necie nagranie z przebiegu tego Zjazdu. Poświęciłem nieco czasu bo to jednak ewenement że jest dostępne takie nagranie. Przecież tam są odpowiedzi na wszystko... wystarczy tylko posłuchać. Chyba że teraz zabiorą głos interpretatorzy – co powiedział, czy też, co naprawdę chciał powiedzieć Pan X, Z, Y – realnie mówiąc to co można wysłuchać na własne uszy z tego nagrania. ...Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to wszystko jest zabawne i tragiczne... |