Paralotniarze na paśmie
    sp3qfe pisze:

    Witam serdecznie na forum, ale milo bedzie jak sie jeszcze przedstawisz z imienia i miejcowosci.

Rafał Małek, z Radomia.

    sp3qfe pisze:

    Jeśli wymienia się znakami, to wówczas mając licencje nasłuchową możesz potwierdzić ich nasłuch.

O ile chcą potwierdzenia, może po prostu chcą sobie pojeździć na nartach?
Nie bez powodu radiotelefony mają CTCSS i DCS - by kilka grup użytkowników, wymieniających się krótkimi informacjami na jednej częstotliwości, przypadkiem nie przeszkadzało sobie wzajemnie. Do potwierdzania prób zasięgu to raczej są częstotliwości wywoławcze, a nie gdzieś poukrywane w zakamarkach pasma, gdzie można sobie wołać i cały dzień, a nikt nie usłyszy.
Oczywiście mowa o UKF (głównie 2m i 70m), no może jeszcze w ostateczności pasmo 10m, gdzie byle drzewko czy górka i sygnał z ręcznego radia się urywa, niższe częstotliwości mają tendencję do rozchodzenia się po całym świecie i tu obowiązują nieco inne, surowsze zasady.

Zdaje się (nie jestem pewien tej informacji), że w niektórych państwach są licencje "rodzinne", tzn. gdy ktoś ma licencję, to członkowie jego rodziny (żona, dzieci) mogą również używać radia (bodajże tylko >30MHz), właśnie do łączności wewnątrz rodziny na krótkie odległości. Ten, kto ma licencję, jest odpowiedzialny za resztę.

    sp3qfe pisze:

    Pamiętaj proszę ze radioamatorstwo to ciągle eksperymentowanie! A wiec liczą się raporty i kto nadaje!

Jedni coś sobie budują i eksperymentują, inni po prostu chcą porozmawiać ze znajomymi. Zależy od okoliczności, bo rozmowa pomiędzy sąsiednimi krzakami, budynkami czy osiedlami to raczej nie eksperyment (chyba że to 73 lub 136kHz).

    sp3qfe pisze:

      MaRa pisze:


      Może przed egzaminem powinny być jakieś obowiązkowe kursy ze zwyczajów panujących w pasmach, przeznaczenia poszczególnych częstotliwości?

    Kiedyś tak było, to się okazało, że egzaminy są za trudne! Moze warto by było do tego powrócić.


Może powinno powstać (o ile już nie istnieje, nie słyszałem o tym) coś wzorowanego na samorządach zawodowych prawników, lekarzy, aptekarzy?
Otóż mają spisane zawodowe zasady etyczne, kiedy ktoś je poważnie łamie, może trafić pod sąd koleżeński, a ten ukarać pouczeniem, naganą, a nawet odebraniem uprawnień zawodowych. Prawo i sądy państwowe w to nie ingerują - ktoś nie popełnił żadnego przestępstwa, ma dyplom ukończenia szkoły, a nie ma uprawnień zawodowych i nie może dalej wykonywać zawodu. Raczej rzadkie to przypadki, ale jest taka możliwość.

Natomiast w przypadku korzystania z pasm amatorskich chyba wszystko zostało zostawione samopas. Póki ktoś nie łamie prawa państwowego (czyli nadawanie bez licencji lub na częstotliwościach spoza pasma amatorskiego), może robić co chce, bo mu wolno. Licencji zabrać nie można, bo prawa nie złamał, choć wszystkim złośliwie uprzykrza życie.
A tak taka komisja mogłaby pouczyć (w celach wychowawczych rzecz jasna), a jak będzie całkiem niereformowalny, to nawet odebrać licencję. A bez licencji nadawanie w paśmie amatorskim to takie samo przestępstwo, jak na innych częstotliwościach.

Bez tego to z czasem będzie jak na CB.

    sp3qfe pisze:

      MaRa pisze:


      Yaesu reklamuje FTM-10R/E do zastosowań w amatorskim sporcie motorowym. Wersję FTM-10S dla łączności pomiędzy motocyklami, a w czasie jazdy to raczej nie można się skupić na nowych egzotycznych łącznościach.

    No i w każdym z tych rozwiązań po prostu podajesz swój znak wywoławczy.

W czasie rajdu samochodowego to raczej trudne. Tak samo jak w czasie jazdy na nartach. Więc są usprawiedliwione przypadki. Ale oczywiście nie na ogólnych częstotliwościach wywoławczych czy przemienników.

    sp3qfe pisze:

      MaRa pisze:


      W przypadku paralotniarstwa, to raczej lepsze byłoby pasmo 70cm. Nie ma przeszkód terenowych, więc zasięg nie jest mniejszy niż na 2 metrach, a krótka antena ma znacznie większą sprawność. Pasmo też nie jest tak upchane jak na 2 metrach.

    Zgadza się na 70cm jest więcej miejsca, ale nie jest tak różowo jak Ci się wydaje. Tam pracuje bardzo dużo urządzeń i to nie tylko
    zasadach pierwszorzędności.

Najlepiej to zepchnąć na 23cm, tam jest jeszcze luźniej. Ale mało producentów sprzętu.
Ewentualnie DigitalPMR, prawie nieużywane, nie trzeba licencji, choć sprzęt drogi to cena zbliżona do amatorskiego.

    sp3qfe pisze:

    Ale obowiązują go zasady HAM spirit (w tym kultura, odpowiadanie za zawołania i podstawa to wyraźnie przedstawianie się znakiem).
    Jeśli ktoś nie potwafi przedstwić się wyraźnie znakiem, to nie powinien mieć licencji, domniemanie nie odpowiednio przygotował się do egzaminu. Po prostu "zlał to" i teraz są efekty, że się od niego czegoś wymaga. Jak czytam ta dyskusję, to zdecydowanie jestem za podsieniem poprzeczki na egzaminie.

Mam takie podchwytliwe pytanie: jak odpowie, skoro nie usłyszy, np. z powodu stosowania CTCSS/DCS czy podobnych wynalazków?
Kto pierwszy zajął daną częstotliwość to ma pierwszeństwo do zakończenia rozmowy, i raczej nie wypadałoby się wtrącać ani przeszkadzać w rozmowach prywatnych. Oczywiście ciągle mowa o pasmach UKF i nie o częstotliwościach wywoławczych lub przemienników.

    sp3qfe pisze:

      MaRa pisze:


      To nie lata dwudzieste XX wieku, gdzie samo nawiązanie łączności z kimś z daleka było niemalże cudem. A że w Polsce są takie zwyczaje a nie inne w korzystaniu z częstotliwości amatorskich, to zaszłości z czasów PRL-u, kiedy władza mocno ograniczała korzystanie obywateli z radia.

    Napisz proszę konkretnie co masz na myśli, bo ja nie wiem co czago tym ogólnym stwierdzeniem zmierzasz.

W Polsce były mocno ograniczone tematy rozmów. Nie łatwo było uzyskać pozwolenie, milicja nawet przeprowadzała wywiad środowiskowy u sąsiadów. Cechy ustroju totalitarnego, gdzie każdy obywatel był podejrzany o działalność wywrotową. Jak się domyślam, należało zgłosić każde urządzenie nadawcze, były utrudnienia w używaniu urządzeń przenośnych i przewoźnych.

A na świecie radio służyło po prostu do kontaktów pomiędzy ludźmi, nie było jeszcze telefonów komórkowych, a wcześniej to i nawet CB-Radia nie było. Jakby ktoś chciał sobie urządzić i zebranie kółka różańcowego na jakiejś częstotliwości, to nikogo to by nie obchodziło, kto nie byłby zainteresowany to po prostu by omijał tą częstotliwość.
Współcześnie zapewne tematy rozmów znowu wracają do spraw czysto technicznych, bo ludzie niezainteresowani radiokomunikacją mają inne możliwości, zaczynając od wszędobylskiego Internetu.


  PRZEJDŹ NA FORUM