Zagrożenie dla krótkofalarstwa SP od 2011r.
nowe regulacje dalszym ograniczeniem krótkofalarst
SP1JPQ
To też nie jest takie proste Jurku, kiedyś bezpieczną żeglugę zapewniała tzw. dobra praktyka morska teraz jej rolę próbuje niestety przejąć biurokracja. Kiedyś oficer pełniący wachtę na morzu miał sternika i marynarza na "oku" a statki miały pełne załogi. Dziś za sterem stoi autopilot a oficer wachtowy zamiast pełnić wachtę ( po angielsku słowo "wachta" jest synonimem słowa obserwacja" ) wypisuje setki tysięcy dokumentów, których wymagają, zgodnie z obowiązującymi procedurami, administracje morskie krajów, które statek opuścił i do których zmierza. Armatorzy redukując koszty wymuszają na administracjach morskich wielu krajów ograniczanie stanu osobowego załóg jednostek pływających. Na mniejszych statkach pływa zwykle tylko 2 oficerów, pełniących 6-godzinne, naprzemienne wachty. To, w połączeniu z trwającymi zwykle tylko kilka godzin postojami w portach, gdzie trzeba zadość uczynić wymogom portowych biurokracji ( czytaj wypełnić tony papierów ) skutkuje brakiem możliwości poświęcenia należytej uwagi nawigacji. Tym sposobem spece od bezpieczeństwa żeglugi we wszelkich komisjach, którzy statki oglądali tylko na filmie tworzą coraz to nowe systemy zarzązania jakością, bezpieczeństwem i inne idiotyzmy w stylu wszelkich certfikacji ISO ileśtam. Znam osobiście przypadki kapitanów statków, którzy w trakcie półrocznego kontaktu nie zeszli ani razu na ląd, bo nie było na to czasu - podczas postoju w portach wypełniali papiery, mieli audyty, kontrole i certyfikacje. Ale to tak na marginesie. Przepraszam za długi post nie w temacie.


  PRZEJDŹ NA FORUM