A może zamiast narzekać, że zarząd PZK nie spełnia naszych oczekiwań i brakuje chętnych do pracy społecznej na rzecz Związku ( Pewnie, że brakuje. Każdy ma dom, rodzinę, pracę, a w dzisiejszych czasach „wyścig szczurów” naprawdę nie pozostawia zbyt wiele czasu na działalność hobbystyczną.), po prostu zatrudnić sprawnego, właściwie uposażonego menedżera, który otrzymałby takie wynagrodzenie, że kandydaci na to stanowisko ustawialiby się w kolejce. Zatrudnić go na terminowym kontrakcie i rozliczać z wykonanej pracy, tak żeby otrzymane przez niego wynagrodzenie zależało od jej efektów. Gdy takowych nie będzie, wywalić go na zbity pysk. Wtedy nie byłoby tłumaczenia, że nie ma czasu, że się nie chce, że rodzina, że to, że tamto. Liczyłyby się tylko efekty. Takie rozwiązania stosuję się z powodzeniem od lat w biznesie. Menedżer związku nie musiałby nawet być krótkofalowcem. Raczej skutecznym prawnikiem, od spraw merytorycznie dotyczących krótkofalarstwa mógłby mieć doradców. To też z powodzeniem stosuje się w biznesie. Niezależnie od tego obsługę prawną PZK można by powierzyć sprawnej kancelarii prawniczej. Takiej, której baliby się przedstawiciele władz okupacyjnych RP. I raz na zawsze skończyć paplaninę, że zarząd nic nie robi, że daleko trzeba dojeżdżać, że nie ma czasu, etc, etc. |