PZK a sprawa SP6AKI i innych
Jak się to wszystko czyta, to nasuwa się jedyne określenie na tę wymianę zdań i nawet wieloletni, ale trzeźwo patrzący członek związku powie, że jest to "wojna klakierów ZG PZK" z jedynymi rozsądnie myślącymi dyskutantami! Arek i Jacek używają wciąż logicznych argumentów przedstawiając fakty, które do "zaślepionych uwielbieniem" absolutnie nie docierają, a jedynymi odpowiedziami jest odszczekiwanie w stylu; "a u was to murzynów biją!". Jak się na d...e wrzód zrobi, to z reguły bez hirurga się nie obejdzie! Nic nie da okładanie ziołami, tylko trzeba ciąć! I Jacek słusznie stwierdził, że podpieranie walącej się chałupy nic nie da, a jeszcze może stworzyć zagrożenie dla życia jej mieszkańców! Więc naskakiwanie z gębą na niego, lub Arka jest po prostu brakiem szacunku dla ich wieloletniego dorobku, bo Jacek nie ma znaku z odzysku, jak niektórzy przemądrzali młodzi dyskutanci, ale to stary nadawca i konstruktor, od którego niejeden mógłby się wiele nauczyć i nie nam oceniać jego zasługi dla krótkofalarstwa, tak jak i Arka, wiem co piszę! Więc trochę szacunku niedoświadczona młodzieży!
Bez urazy!pomysł


  PRZEJDŹ NA FORUM