Wydział Kryzysowy Urzędu Wojewódzkiego
Jaka jest podstawa prawna?
Panowie,

Pojęcie „Radiokomunnication service” pochodzi z Regulaminu Radiokomunikacyjnego ITU.

Section III - Radio services
1.19 - radiocommunication service: A service as defined in this Section involving the transmission, emission and/or reception of radio waves for specific telecommunication
purposes.
A więc mamy m.in:
- land mobile service
- maritime mobile service
- aeronautical mobile service
- broadcasting service
i oczywiście
- amateur service oraz amateur-satellite service.

Określenie „service” w RR definiuje status użytkowników eteru, dodam najwyższy status. Np. CB nie jest „service”, co oznacza, że dziś istnieje, a jutro może zniknąć, bo np. „land mobile service” będzie potrzebował więcej pasma...

Widzę, że w wielu z Was przetłumaczone z angielskiego słowo „service” jako „służba” budzi odrazę jako, że kojarzy się z sytuacją, gdy „ktoś kogoś zmusza do czegoś”.
Tak nie jest ! Proszę zajrzeć do słownika języka polskiego i sprawdzić ile jest jeszcze innych znaczeń słowa „służba”.

Dobrze, to zróbmy pewien eksperyment myślowy – przetłumaczmy słowo „service” jako....np. ”pomidor”. Powstałby więc taki dziwoląg: „pomidor radiokomunikacyjny” („pomidor radiokomunikacyjny amatorski”). Wtedy mielibyśmy rozporządzenie w sprawie "trybu nieodpłatnego udostępniania radiowych urządzeń nadawczych lub nadawczo-odbiorczych stosowanych w pomidorach radiokomunikacyjnych przez podmioty niebędące przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi". Jak zwał tak zwał ! Nie chodzi o nazwę, a o intencję. Jeśli ktoś „chce psa uderzyć...” Wszyscy jednak wiemy, że w przypadku radioamatorów ten przepis nie jest wykonalny, bo dziś mogę mieć radio, a jutro go sprzedać, a obrót nie jest rejestrowany, bo to nie jest broń ! A poza tym jakie maiałby praktyczne zastosowanie ?

Ale, ktoś może powiedzieć, to niech inni będą „służbami” (czy „pomidorami”) a nasza działalność niech będzie miała inną nazwę, np. "radioamatorstwo", tylko. I tu pojawia się problem prawny, bo w ten sposób radioamatorzy zostaliby zaklasyfikowani (zdyskwalifikowani !!!) do innej (niższej !!!) kategorii użytkowników eteru. U nas, w Polsce. Bo na płaszczyźnie prawa międzynarodowego (patrz RR) czy w innych państwach nadal byliby równorzędnymi partnerami dla inny użytkowników eteru. Przytaczanie przykładów z czasów lat sprzed roku 1990 jest nieuzasadnione. To czy coś wtedy było zapisane w taki czy inny sposób nie miało więszego znaczenia (że przypomnę zapis z konstytucji o wolności słowa czy zgromadzeń). Nie wiem jaki status miało krótkofalarstwo w PRL, ale nawet jeśli ograniczony (niższy) w stosunku do tego z płaszczyzny prawa międzynarodowego, to czy był to powód do dumy, czy raczej smutku ? I nawet, gdyby był ograniczony, a komuś to nie podobało się, to co, zaskarżyłby władze PRL do jakiegoś Trybunału Międzynarodowego ?

Powtórzę raz jeszcze „service” (służba w polskim tłumaczeniu) jest STATUSEM użytkownika w RR i żądanie, aby pozbawić nas tego statusu równego innym użytkownikom uważam za co najmniej dziwne. Również nie znam ŻADNYCH przepisów, a koledzy którzy tak panicznie reagują na słowo „służba” także ich nie przytoczyli (kazus „udostępniania...” wyjaśniłem powyżej) żadnych przykładów ustaw czy innych aktów prawnych, które nakładałyby jakieś obowiązki lub ciężary na pomioty, które określane byłyby generycznym terminem „służba”, bez dodatkowych doprecyzowań. I nie wyobrażam sobie, aby kiedykolwiek mogły one powstać. Np. zapis, że wszyscy określani jako „służba” (bez doprecyzowania o kogo chodzi) mają obowiązek np. kopania rowów melioracyjnych. Wtedy oprócz wojska, policji czy strażaków w polu musiałyby także pojawić się np. gosposie domowe, także zwane służbą (domową).
Panowie, miejcie litość...
Pozdrawiam,
Paweł SP7XFT


  PRZEJDŹ NA FORUM