Po co mi telegrafia?
Zachęćmy kolegów, pokażmy korzyści!
Co ma plac alarmowy do cw.
Też uczyłem się "na pieszo" Ale nigdy nie biegałem po placu alarmowym.
Uczyłem się słuchając w radiu cw, nie znając alfabetu morsea a o konieczności
używania BFO pojęcia nie miałem.
Myślałem skąd zdobyć ten alfabet. Przypomniało mi się, że używają go harcerze.
Pamiętam do dziś tytuł broszury: "Harcerka na zwiadach".
Dlaczego nie harcerz albo harcerze? Tam był alfabet morsea ale inaczej napisany.
Były rysunki np krzew agrestu z zaznaczonym owocem i gałązką czyli kropka
i kreska oraz podpis A -agrest. B to był bilard: kij i trzy bile.
D - to był dragon czyli szabla i dwie ostrogi. Pamiętam jeszcze F - fortepian,
T - tyczka, K- krawat, R - rower.
Wpadłem wtedy na pomył, że można zrobić diagram. U góry kartki pierwszej:
kropka i na czerwono litera "E".
Następnie strzałka w lewo do następnej kropki i na
czerwono "I". W prawo do kreski i na czerwono "A"
W ten sposób robiąc strzałki lewo/prawo można oznaczyć wszystkie litery aż
do cyfry 5 albo do 4, z kombinacjami po drodze.
Druga kartka zaczynała się od kreski i dalej to samo.
Słysząc wolne CW przesuwałem palcem po diagramie i czytałem jedna,
czasami dwie albo trzy litery przez wiele nocnych godzin.
Nie znałem nikogo ze znajomością cw, nie wiedziałem gdzie jest jakiś klub,
nawet nie wiedziałem, że są takie instytucje. Nie mówiąc już o jakimkolwiek
krótkofalowcu. Jako, że nie miałem żadnego kontaktu /jw/, popełniłem
wszystkie a może i więcej możliwych błędów. Nigdy nie pisałem odbieranego
tekstu. Tylko na słuch /bo nie wiedziałem, że trzeba pisać/. To było chyba
w 5-ej klasie podstawówki.
Po prawie dwóch latach nawiązałem kontakt z nasłuchowcem z Zielonej Góry
Tolkiem /z ul.Staszica/, późniejszym SP3AXQ. Już niestety Tolek nie żyje.
On wyjaśnił mi wiele spraw. Przede wszystkim, że do odbioru CW potrzebne
jest BFO. Teraz szło jak z płatka. Skończyło się "stukanie" w głośniku
i była piękna dźwięczna melodia. Dla porównania: spróbujcie odbierać CW
w pozycji AM.
To, że popełniłem tyle błędów tzn. nie zapisywałem, nie uczyłem się
nadawać /jak wygląda klucz i gdzie podłączyć?/ zaczęło procentować później.
Do dziś w ogóle nie zapisuję odbieranego tekstu.
Po ponad dwóch latach odbierałem już całkiem nieźle.
Kiedy znalazłem klub, to nie mogłem się zapisać. Nie miałem pozwolenia od
wychowawcy klasy. Akurat były wakacje. Już po podstawówce a jeszcze nie uczeń
szkoły średniej. Musiałem w szkole być "orłem" by wychowawca dał mi zgodę na
przynależność do klubu. Mam ją do dziś. Z Rodzicami nie było kłopotu.
A więc dwa lata samo uczenia się i pod koniec 1961 roku jestem członkiem klubu.
W wakacje 1962 zdałem klubowy egzamin i wystąpiłem o znak nasłuchowy.
Dostałem go w październiku 1963. W styczniu 1964 zdałem egzamin na świadectwo
uzdolnienia.
Nie mogłem wysłać papierów do MINISTERSTW ŁĄCZNOŚCI bo byłem niepełnoletni.
W kwietniu 65 skończyłem 18 lat i licencję otrzymałem w lipcu 1966
/data wystawienia 15.01.1966/ Już następnego dnia przytargałem z klubu TX
i.......się zaczęło.
A teraz to jest HSC, VHSC a o E/SHSC marzę. Może, kiedyś? Jednak tu kłania
się j.angielski. Jego znajomość musi być na poziomie mocno, mocno
zaawansowanym.
Zacząłem o placu manewrowym a wyszło.....to co wyszło.
73/HNY de SP2B /ex SP2BMX/
PS. Zawsze twierdziłem, że to, co łatwo przyszło, tego się nie ceni.
Przepraszam, że tylko częściowo na temat.


  PRZEJDŹ NA FORUM