Wydział Kryzysowy Urzędu Wojewódzkiego
Jaka jest podstawa prawna?
Witajcie,
zastanawia mnie jedno. Temat nie jest nowy. Został przewałkowany na forum PZK.
Tam SP5IYD założył 02-09-2010 temat: "Jak wygląda sprawa zabierania radia ?". Na tym forum niektórzy "rozmówcy się powtarzają".

Przeczytałem cały wątek i nie znalazłem informacji (IMO istotnej), że ukazało się i weszło w życie w tym roku rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 1 lipca 2010 r. w sprawie trybu nieodpłatnego udostępniania radiowych urządzeń nadawczych lub nadawczo-odbiorczych stosowanych w służbach radiokomunikacyjnych przez podmioty niebędące przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi. Podając w Googla'ch tytuł rozporządzenia traficie na jego treść. Nie jest długie. Przytoczę więc może to co we wspomnianej dyskusji napisałem wcześniej.

W Rozporządzeniu określono dość konkretnie kto może być beneficjentem "zaboru" naszych zabawek. Prawo to przysługuje: "...podmiotom koordynującym działania ratownicze, podmiotom właściwym w sprawie zarządzania kryzysowego, służbom ustawowo powołanym do niesienia pomocy, a także innym podmiotom realizującym zadania na rzecz obronności, bezpieczeństwa państwa oraz bezpieczeństwa i porządku publicznego, zwanym dalej podmiotami uprawnionymi.

Tam też poruszono kwestie pokwitowania odbioru, zwrotu oraz kwestie "odszkodowań", tzn.:

"§ 9. W protokołach, o których mowa w § 7 ust. 2 i § 8 ust. 2, zamieszcza się pouczenie o roszczeniu o odszkodowanie w trybie przepisów:
1) ustawy z dnia 22 listopada 2002 r. o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela (Dz. U. Nr 233, poz. 1955) w przypadku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego,
2.) Kodeksu cywilnego w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej lub bezpośrednich zagrożeń dla infrastruktury przedsiębiorcy."

Sprawa jest w sumie dość poważna i istotna. Gdyż w warunkach zagrożenia "uprawnione służby" działając z ramach ustawowego porządku nie zawsze mają czas, możliwości, a bywa, że i ochotę tłumaczyć "dlaczego". Oczywiście ponosząc pełną (?) odpowiedzialność za "swe czyny".
Ale bywa, że poddany tym działaniom (nieświadom, że są uprawnione) OM's "postawi się okoniem" co może go narazić na dolegliwe konsekwencje. Niestety. Tłumaczenie, że: "nie wiedziałem, że mogą" może być nieskuteczne. zmieszany
Pozdrawiam - Janusz


  PRZEJDŹ NA FORUM