skargi na PZK
Zakładam, że oddziały nie powstawały dla zabawy. Nie zakładało ich Prezydium, ale szeregowi członkowie PZK ze znanych tylko sobie powodów.
W ostatnich latach powstawało wiele koncepcji. Tylko 9 oddziałów okręgowych, 16 wojewódzkich, bez oddziałów tylko kluby i obecny stan. Wszystkie te warianty miały swoich zwolenników i przeciwników. Który z nich jest najlepszy? Wątpię, że znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie wszystkich przekonać do swojej propozycji.
Dlatego też został przyjęty wariant ewolucyjny. Członkowie się rozdrobnili i członkowie powinni się połączyć. Każdy odgórny przymus będzie odebrany negatywnie. O łączeniu OT winien zadecydować rachunek strat i korzyści. Ale są jeszcze sprawy inne.
Zwolennikom małej ilości OT proponuję podjąć się pracy nad zjednoczeniem najbliższych OT. Same chęci, tutaj na forum nie wystarczą. Samo się nic nie zrobi.
Grzegorz ma rację. Zjednoczenie OT w Warszawie czy w Krakowie wydawałoby się proste. A jednak nie. Koledzy w tych miastach dążą do dalszych podziałów. Dlaczego? Mają chyba jakieś powody. I udziału w tym Prezydium nie ma chyba żadnego.
Zjednoczenie OT leżących na obszarze 200 czy 300 km wydaje się już całkowitą utopią. Jak tak się stanie to zaraz ktoś powie, czy członkowie dla PZK czy PZK dla członków i zaczniemy dyskusję od nowa. Najpierw musi tego chcieć większość, a poprawki w Statucie w tym zakresie zrobią się same.
Dzisiaj kilkadziesiąt kilometrów na zebranie oddziałowe jest za daleko. Ilu będzie chętnych do spotkania, gdy trzeba będzie przejechać 200 km? Czarno widzę, a raczej jestem optymistą.
Wcale nie jest problemem ilość OT. Problemem jest brak chętnych do pracy na rzecz całego środowiska. Dwa oddziały skończyły już żywot w sposób naturalny. Nikt nie chciał się podjąć pracy. Myślę, że będą i następne. Uzdrawiaczy mamy długa listę, ale jakoś nie garną się oni do konkretnej pracy.


  PRZEJDŹ NA FORUM