QRA domowe pod moim znakiem
1) A kiedyś licencjonowany krótkofalowiec to był "ktoś". To był prestiż, który jednak stawiał samemu krótkofalowcowi wymogi nie tylko nabycia stosownej wiedzy technicznej, ale także prawości (przestrzegania prawa), właściwej obyczajowości (ham spirit, koleżeństwo), itp. Można się sprzeczać o zacofanie przepisów w Polsce, jeżeli np. chodzi o echolink, problemy z antenami (choć pod tym względem chyba GB jest bardziej zacofana), braku FM na 50MHz (co z tego, że we Francji mają, jak im połowę 70cm zabrali), ale jeżeli chodzi o licencję dla stacji indywidualnych to pozostawiłbym ją w obecnym stanie. A jeszcze odpowiadając na poruszony temat stacji anglojęzycznych, to zrobiono kiedyś błąd. Wycofując z egzaminów telegrafię, szkoda, że nie wprowadzono egzaminu z języka angielskiego na poziomie co najmniej pre-intermediate. To co "wyprawiają" polscy krótkofalowcy w łącznościach z obcokrajowcami, o ile w ogóle odpowiedzą na zawołanie, to się w pale nie mieści. Krótkofalarstwo powstało po to, żeby zrzeszać ludzi o określonych zainteresowaniach i wiedzy, którzy potrafią trochę więcej niż tylko pokręcić gałką i nacisnąć PTT. Dla takich spokojnie wystarczy CB-radio (nie uniżając oczywiście CB-radiowcom, bo sam od tego zaczynałem).

2) Rozumiem, że USA uratowało dupę kilkudziesięciu tysiącom Polaków, ale to nie znaczy, że w Stanach jest wiele wzorców godnych naśladowania. Jeżeli już to szukajcie ich Panowie w innych krajach.


  PRZEJDŹ NA FORUM