Losy licencji i znaku w stanie wojennym
Zabrano, zawieszono, oddano; jak to było?
Tak, prawda przede wszystkim. Jednak nie ma być ona niczyim pręgierzem.
Ja sam mam wspomnienia z 13 grudnia szczególnie w pamięci, ponieważ byłem członkiem koła myśliwskiego.
Jednak nie powiem że miałem teczkę w SB dlatego że posiadałem bardzo groźną broń dwustrzałową.
Jestem wobec tego dość odporny na "barwne " opowieści. Ubarwić to zamierzam żywym tekstem a nie banialukami tego rodzaju.
Pamiętam że tego ranka spotkalismy sie na zbiórce na zające i zamiast na zające, dwóch prawomyślnych kolegów myśliwych zaprowadziło nas z bronią na ramieniu prosto na miejscową komendę MO.
To jest fakt, "żywy i barwny" a nie suche dane statystyczne. Wyobraź sobie grupę uzbrojonych po zęby facetów maszerujących w niedzielny poranek stanu wojennego na gmach milicji bardzo szczęśliwy
Wiem, że pióro potrafi byc groźniejsze od karabinu, dlatego radiostacja to jak pióro w tych czasach przecież była. Stąd taki a nie inny pomysł na tą opowieść historyczną jakby nie patrzeć.


  PRZEJDŹ NA FORUM