PZK a sprawa SP6AKI i innych
Zauwazylem dosc ciekawa zaleznosc pomiedzy tymi, ktorzy naleza do PZK a reszta nie nalezaca.

Moim zdaniem, osobistym, nie majacym na celu ataku personalnego, najwiecej na temat tego jak to zle jest w PZK jest, wypowiadaja sie osoby, ktore po za radzieckim ni w zab nie kumaja innych jezykow, osiagneli stopnie dokrotskie w dziedzienie gledzenia bez sensu na 80m, badz na UKFie, w swoim zyciu zrobili ledwie pare DXow, czyli udalo im sie nawiazac lacznosc z Kaliningradem i innymi pobliskimi bylymi republikami ZSRR, a uwazaja sie za wybitnych znawcow tematu. O zarzadzaniu slyszeli kiedys w telewizji, zagadnienia prawne i kodeksy, opanowali doskonale podczas wnikliwej analizy serialu "sedzia Anna Maria Wesolowska", a marketing i PR znaja tylko od strony konsumenta, bedac co rusz nabijania w butelke.

Calymi dniami potrafia egzaltowac sie nowym mikforonem podlaczonym do swojego super sprzetu (ktory nawiasem mowiac mozna zamienic za radio home made majace wycinek 3,700 - 3,740 Mhz z max moca 5W, bo na polske to i tak za duzo) a tak naprawde, brzmia jak bym im ktos wiadro na glowe nalozyl wczesniej wpychajac w usta kawalek szmaty.

Wydaje im sie, ze pozjadali wszytskie rozumy i wszystko potrafia najlepiej, ale zaden z wszechwladnych, ktorym to zadek przyrosl do stolka w PZK, nie chce przyjsc na kolanach i laskawie zapytac co taki kolega ma do zaproponowania a pozniej w lektyce przywiesc do Sekretariatu i posiadzic w wygodnym fotelu spraszajac pozostalych wladnych, aby z podziwiem wsluchiwali sie w oratorkie popisy zlotosutego, ktory to wlasnie oswieca tych tempych rzadzacych jak maja prowadzic polityke PZK.

W rzeczywistosci wiekszosc z tych krzykaczy marudzacych na ta organizacje, jest zasciankowa, ksenofobiczna a przy tym nadwyraz egoistyczna. Procz czubka wlasnego nosa nie widza ni, uwazaja, ze im sie nalezy, jak za komuny (czy sie stoi czy sie lezy...).

Nie maja zielonego pojecia o tym jak wygladaja struktury, z jakimi problemamy na codzien borykaja sie ludzie w PZK, tym samym dokladaja im dodatkowe zajecie w postaci koniecznosci tlumaczenia sie przed napastujacymi, jak wyglodniale psy, ludzmi, ktorym wydaje sie (niestety, tylko wydaje sie), ze sa madrzejsi niz wszystcy tam na gorze.

W sadzie osobiscie ciesze sie, ze wiekszosc z tych ludzi nie ma w srodk czlonkow PZK. Ludzi, ktorzy widza ta oragnizacje jako wielka klike, ktora imprezuje za skladki czlonkowskie, od czasu do czasu wsyle jaka kartke QLS i pare razy do rosku zorganizuja sobie zjazd z braku lepszego zajecia.

Po za tym, dziwie sie tym co ambitniejszym nalezacym do PZK, ze probuja przekonac "niewiernych" do slusznosci swoich racji i pokazania PZK do dobrej strony. To walka z wiatrakami, gra niewarta swieczki. Swoje sily lepiej skupic na poprawie wizerunku zwiazku, na pokazaniu w inny sposob, niz przez bezowocna dyspute, ze jednak CI krzykacze nie maja racji, ze sa w bledzie.

Chce podkreslic, ze nie uwazam PZK za idelana organizacje nie wymagajaca zmian, ale przekrzywkiwanie jeden przez drugiego niczego nie zmieni.
Trzeba podwinac rekawy, zebrac sie i zaczac dzialac w kierunku tego, zeby bylo nam lepiej, zeby przynaleznosc z PZK napawala duma, pokazac tym niezdecydowanym, ze sie da, jesli tylko wystarczajaco mocno sie chce.


  PRZEJD NA FORUM