licencja nasłuchowca
Witam,
Kol. SQ6IUV wyraził opinię:
...Ale poco męczyć się w nasłuchowca?, nie lepiej przyuczyć się i zdać egzamin na nadawcę?.... a niepotrzebnie sobie poprzeczki pod nogi dokładać... (no chyba, że ktoś uwielbia tylko słuchać)

Wyobraź sobie Kolego że jest to od lat najlepsza ścieżka rozwoju - niekoniecznie nawet krótkofalarska - pierwsze kroki, pierwsza styczność z tematem, jego pogłebianie. to nie egzamin - zakuc zaliczyć zapomnieć. jeśli nie będziesz miał podstaw to będzie z Ciebie marny krótkofalowiec. Pamiętaj że krótkofalarstwo oczekuje od Ciebie równiez tego że wyedukujesz "swojego następcę" - kolejnego korespondenta. Regres jaki krótkofalarstwo światowe przeżywa to m.in efekt opisanej przez Ciebie sciezki. Chichot historii słychać aż za nadto. kiedyś trudno było o urządzenia - koszt, wiedza, bariery administracyjne, obecnie klikasz parokrotnie w klawiaturę i ...pojutrze kurier puka do drzwi z zapakowanym TRX-em. Klikasz jeszcze pare razy i przynosi antene, a potem klikasz i klikasz i klikasz i... pozostaje tylko gdybanie w internecie. Praktyki - czyli godzin spędzonych na prowadzeniu nasłuchów nie da sie niczym zastąpić. Od tego zaczynaliśmy, od tego zaczynali protoplaści krótkofalarstwa i daj Boże kolejne pokolenia kandydatów na krótkofalowców też będą tak zaczynały. zawsze z największa przyjemnościa wysyłam karty QSL do SWL-a... bo sam byłem SWL-em i wiem jaką wartość ma dla każdego SWL-a odpowiedź od stacji którą usłyszał i wysłał do niej SWL Raport. Jako dygresje podam tylko że moi podopieczni jak za dawnych lat chwalą sie na egzaminie przeprowadzeniem conajmniej 1000 nasłuchów i uwież mi wzbudza to szacunek tak komisji jak i innych egzaminowanych.
pozdro. jacek sp9ikf


  PRZEJDŹ NA FORUM