Woda w Bogatyni i okolicach Hamsiaki pomagały ? |
Krzysiek SQ6ADE.. Tak mniej więcej z krótkofalarskiego/radioamatorskiego podwórka to można tak powiedzieć, że " grzaliśmy ławę". To co się działo w Bogatyni było na tyle poważne że rzucono tu wszystko i wszystkich z łącznością włącznie. Ale jak wcześniej napisałem łączność podstawowa funkcjonowała a więc przewodowa i komórkowa... Koledzy nie zapominajmy o jednej istotnej sprawie, że nasze podejście jest zawsze i tylko amatorskie ( radio-amatorskie ) i nie ma sensu udowadnianie czegoś innego tzn. że jesteśmy profesjonalistami. W takiej właśnie skali prawnej nas ulokowano. Na każdym z nas spoczywa obowiązek udzielania pomocy , ratowania życia a wybór sposobu należy do nas.Stawianie poprzeczki , oczekiwanie profesjonalnej organizacji od radioamatora jest trochę działaniem na wyrost. My się organizujemy najczęściej po wystąpieniu katastrofy a służby obecnie są w gotowości na taką okoliczność (dobrze wyposażone , wyćwiczone itd.). Czy to wszystko oznacza że amatorskie sieci ratunkowe są niepotrzebne? Jako element wsparcia poszkodowanych i służb ratowniczych są jak najbardziej potrzebne tyle że zapotrzebowanie kształtuje sytuacja.Popieram ćwiczenia takich form łączności bo zbliżają nas do racjonalnie optymalnych zachowań w eterze i ocenie sytuacji. Proszę Was nie spierajmy się i nie udowadniajmy naszej społecznej NIEPRZYDATNOŚCI. Dziś w Bogatyni i okolicach zamiast radia krótkofalowca potrzebna jest łopata , szczota , wsparcie duchowe itp., teraz jest walka o czas by zabezpieczyć ludziom minimum godnego życia. Jak będzie potrzeba to znajdzie się i łączność amatorska niezależnie od tego czy jesteśmy koloru zielonego, czerwonego czy niebieskiego. Pozdrawiam Janusz sp6tro ps. za oknem znowu deszcz .... |