Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
sp9aki pisze: sp9nrb pisze: Cóż lubisz zaglądać ludziom do życiorysów. Z PZK pożegnałem się w 1972 roku. Podstawa - obowiązujące wówczas i później prawo. W momencie gdy zakaz prawny mnie już nie obowiązywał, to już nie było to PZK. JAK Chciałem jedynie zapytać o podstawy głoszonych przez Ciebie teorii nt. PZK, czy opierasz je na autopsji. Nic więcej! W 1972 roku PZK zarządzali ludzie honoru, obecnie (od 2000 roku) mamy JMR-a, Wtedy na Śląsku (po 1976 ROKU) działało kilka osób. Jedną z takich osób był sp9gg. Mimo różnicy wieku zaprzyjaźniliśmy się. To on nie pozwalał mi bym gnuśniał w pieleszach domowych. Dlatego zabierał mnie jako "swojego współpracownika" na wybrane imprezy i spotkania. Tak poznałem wielu ludzi z tamtego okresu. (Jako sympatyk mogłem występować i działać jako członek to już nie). Także często z innym kolegom często bywałem na spotkaniach w sp9kag jak i sp9krt. Tu poznałem kolejnych ludzi. A później nastała "demokracja" mnie służbowo wyniosło w Polskę. A w PZK władzę przejęły młode wilki. Najwięcej szkody w PZK było w momencie, gdy wiele osób chciało w ramach PZK prowadzić działalność gospodarczą. Ale spuśćmy na to zasłonę. Ale nie możemy zapominać, że był to jeden z czynników antagonizujący ludzi do dziś. Wystarczy tej spowiedzi. Wiele osób witało się ze mną uściski dłoni, tylko mało kto pamięta szarą mysz z tamtych czasów. JAK |