GDM na diodzie tunelowej czy na tranzystorze?
Oscylator który nie ma ograniczenia amplitudy albo prądu będzie dążył do tego żeby dawać maksymalne napięcie wyjściowe. Jest dodatnie (DODATNIE) sprzężenie zwrotne, więc w każdym kolejnym cyklu napięcie będzie rosło o K-razy.
W praktyce ograniczenie oczywiście jest - albo +/- zasilania, albo diody albo jakaś nieliniowość układu albo celowe AGC albo coś jeszcze.

Współczynnik zniekształceń będzie zależał od ustawionego wzmocnienia układu. Co się dzieje (załóżmy na paluchach) gdy sygnał pomiędzy okresami rośnie K-razy. Np. ustawiliśmy że K = 1.5. Gdy amplituda już wzrośnie do +/- zasilania - będzie w każdym okresie obcinana, więc będzie stała. Układ wymusił K = 1. Mówiąc łopatologicznie, wszystko to co wzrosło ponad 1 będzie obcięte. Jeśli ustawimy K = 10, to znaczy że w kolejnym cyklu sinus jest 10x większy niż w poprzednim. Więc 9/10 tego sinusa będzie obcięte. Wyjdzie w prawie prostokąt.
Jeśli ustawimy K = 1.01 to obetnie nam tylko 0.01 sinusa. Prawie pięknie. Niestety ustawianie wzmocnienia ~1 jest złym pomysłem bo z powodów różnych (obciążenie układu, zasilanie, niestabilność termiczna) może nam wzmocnienie spaść do <,1 i kiszka, przestanie generować.
Dlatego raczej ustala się nieco większe, daje diody, żarówki albo inne układy ograniczania.
Najlepszym i najprostszym amatorsko pomysłem jest moim zdaniem dodanie drugiego wzmacniacza (w takim TL072np), który będzie sterował diodą świecącą, która będzie świeciła na fotorezystor w ujemnej gałęzi wzmocnienia oscylatora. Fotorezystor ma bezwładność kilkudziesięciu ms i dla przebiegów kilkuset Hz i więcej w zasadzie zniekształceń nie wniesie. Zamiast żarówki można dać malutki termistor (PTC)


  PRZEJDŹ NA FORUM