Mega kryzys. Gdzie są zadeklarowani społecznicy DASR MASR i inne
potencjał jest ?
@ADE - Dużo krótkofalowców by na pewno pomogło. Też pomagałem w akcji powodziowej a potem przy osunięciach ziemi i ewakuacji domów. Tez kiedys pojechałem na kilka imprez z zalozeniem ze dam sobie rade a nie-krotkofalowcy, działający ze mną w lesie bedą zapewniać łączność. Przy okazji - spuście sobie ciśnienie, zawsze wykupuje zezwolenie w UKE na komercyjne kanały więc wiem jak wygląda operatorka HAMsów i ludzi którzy nie chcą się wdrażać. To działa z paroma zastrzezeniami:
1. Ogarnianie sie zajmuje duzo czasu, żeby to działało to dotarcie się operatorów to dobre kilka godzin.
2. Pomiędzy meldunkami uplywa dużo czasu - 1-2-5...minut
3. Uzycie czegokolwiek innego niż jeden kanał w analogu powoduje nie wzrost a spadek wydajności sieci
4. Zapomnijcie o jakimkolwiek formatowaniu meldunków co w praktyce zamienia łączność w CB radio albo niedzielne pogaduchy na przemienniku. Wydajność sieci leci na pysk.
5. Pytanie gdzie jestes - w mieście ok, na wiosce gorzej (...Co z tego ze stoisz pod kapliczką jak w tej wiosce jest 6 kapliczek!...). W lesie i w nocy - koniec. Jeszcze jak znajdziesz droge pozarową to po numerach dasz rade. Jak jest zasięg to pada propozycja "...wyśle ci pinezke na messangerze...". Jak nie ma to zaczyna sie mozolne czytanie dlugości i szerokości geograficznej z GPS w telefonie (..34 i 23 e, e duze i 53 stopnie...) bo nie wszyscy mają radio z APRS.
Tak po max kilku godzinach zaczyna to życ. Wtedy okazuje się ze ludziskom kończą sie baterie w telefonach, latarkach i ręczniakach. I nie ma czym ich zastąpić, bo power bank ma co drugi a nie kazdy. Jeszcze pół biedy jak można postawić maszt i siedzieć w cieplutkim autku. Gorzej jak trzeba poruszać się ze sztabem po lesie taskając sprzęt na plecach. Naprawdę zaczyna się przeklinać komputer i akumulator po 10 godzinach wałęsania się po lesie. Przygotowanie weryfikuje 10 godzin w lesie, w nocy, w czasie nawet niewielkich opadów. Wtedy rozumiesz dlaczego radia wojskowe wyglądają jak czołg przy naszym sprzęcie i już wiesz jak przygotować się na następny raz. A można polec na wszystkim - od zalanego wodą mikrofonu do przemoczonych butów przy temperaturze 5 stopni w plusie. Wniosek - ćwiczenia są potrzebne nie po to zeby się bawić ale zeby zauważyć ograniczenia i się do nich przygotować. Nawet operatorka nie jest tutaj na pierwszym miejscu bo zalane radio z rozladowaną baterią na plecach radiowca dygoczącego z zimna w przemokniętych butach nie jest dobrą odpowiedzią na zapotrzebowanie na łączność. A to ze chodzą w czerwonych polarkach - kupili to mają, mają to lepiej używać niz wieszać w szafie.


  PRZEJDŹ NA FORUM