[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Pogoda ostatnio kiepska, ojciec trochę na zdrowiu zapadł, ale nadal chociaż przy radiu siedzi i coś kombinuje. Do klubu dołączył taki jeden gościu, chodząca encyklopedia historii nasłuchowców na UKF w Warszawie i w okolicach. Opowiadał tak ciekawie, że nawet maruda SP5XMI słucha tego z zaciekawieniem. Zwłaszcza, że sam proceder nasłuchowy uprawiał i nawet się z tym specjalnie nie kryje. Siedzimy sobie i słuchamy, a ten opowiada. - A wszystko zaczęło się tak… Trudno tak naprawdę powiedzieć jak, ale w domu radio było, się słuchało. Na krótkich też. Pewnego dnia odwiedziłem kolegę na Saskiej Kępie, który miał wypożyczone z klubu radio na pasmo dwumetrowe. Słuchaliśmy akurat na 145.500 gdy dwóch gości ględziło okrutnie na jakieś mało ciekawe tematy. Sygnał też mieli niezbyt ciekawy, trochę to szumiało. Nic dziwnego, to nie było towarzystwo z tej dzielnicy tylko dwóch starych pierdziochów z przedmieść. „A wiesz kuliego bo mi się już kończy emisja w końcówce, muszę te dwie rogate w końcu wymienić, już mam, ale jakoś się nie mogę zabrać. No wiesz, ledwo osiemset watów wychodzi. Skuńczyła się i trza zmienić”. Obok manipulatora od starej ukaefki do półki było przykręcone CB radio, ustawione na lokalny kanał. Fabryczne radio! Gdzie tam do mojego ówczesnego tukana z podmienionymi kwarcami. Już niedługo, w końcu sobie kupię, pomyślałem. Akurat ktoś mnie zawołał, spytałem się gospodarza o zgodę, odezwałem się i chwilę gadam. Podobno wreszcie mnie dobrze słychać. Nagle w ukaefce rozmowa tych dwóch gości została przykryta przez coś zupełnie niespodziewanego, co sprawiło, że zaniemówiłem. Byłem tak zdziwiony, że nawet nie puściłem mikrofonu: - Omega dwa dwa proszę przygotować się do przyjęcia komunikatu za skradzionym pojazdem! Chwila, moment, o co cho…. Ależ tak! Szybkie obliczenia, tak to jest milicja. Natychmiast ogłosiłem, że od teraz będzie tu stała nośna. Bo jest nam do prób potrzebna, będziemy antenę stroić. Tak to się nazywa. Zaraz potem poleciały z głośnika o wiele ciekawsze rozmowy. Gdy po pół godzinie wyłączyłem w końcu nadawanie na CB, usłyszałem: - Co za ch… nam tu przeszkadza. - To jakiś miętki siusiak tę nośną stawia! - Jemu już tylko nośna stoi! - Eee tam pieprzycie głupoty, trza było podgłośnić radio. Oni nam milicję retransmitują, to jest kanał A34! W głowie natychmiast wykiełkował mi pomysł, by zrobić sobie konwerter, by słuchać na świeżo zakupionym CB radiu. I tak powitałem głos pana Tadzia, najweselszego jajcarza, który kiedykolwiek siedział na pedale warszawskiej drogówki na Waliców. |