Problemy krótkofalarstwa
    sp8rht pisze:

    Jakimś wzorem do naśladowania są dla nas historyczne grupy rekonstrukcyjne, środowiska rekonstruktorów starej motoryzacji, modelarze i inne środowiska które pomimo technologicznego rozwoju wciąż zdobywają młodych ludzi zafascynowanych pewnymi tematami które nie wymagają posiadania smartfona w kieszeni.


Problem w tym, że wymienione powyżej dziedziny hobby nie są związane z łącznością, z tak modną dziś i właściwie nierozłączną telekomunikacją. I "dzieciaki" chcąc się wyróżnić od świata tele-mediów szukają czegoś co nie jest sztampowe, co nie jest na codzień. A łączność czy to przez komunikatory, czy poprzez media społecznościowe, sms-y, snapchaty, itp dla młodego człowieka nie różni się niczym od krótkofalarstwa. Dlaczego? Bo, powtórze jak mantrę, to tylko łączność między osobami i to jeszcze czasami trzeba się nie źle natrudzić. Ale też nie tłumaczyłbym tego lenistwem dzieciaków, bo... Chociażby moja, teraz już 11-letnia córka zachwycona jest moim hobby i bardzo mi kibicuje w łącznościach, takich zwykłych. Brała udział w fantastycznych grach terenowych organizowanych przez prężny klub w Mikołowie SP9PKS (tak, tak, jeździłem te 100km, żeby mogła "pobawić się" krótkofalarstwem) ale zamiast kręcić gałą spędza 6-8h tygodniowo ćwicząc w klubie tanecznym a potem wygrywając turnieje. Więc nie można powiedzieć, że jest leniem. Robi cođ, co nie jest popularne i czym si wyróżnia na tle klasy, swojego środowiska. Trudno będzie nam zachęcać młodych do robienia czegoś, co jest "normalne", na wyciągnięcie ręki, nie dlatego, że dostępne za psie pieniądze, tylko dlatego, że każdy to na codzień robi, tylko za pomocą innego medium. Nie zachęcimy ich szóstym przemiennikiem DMR/D* w promieniu 10 km (tak jak jest to u nas w Krakowie), nie zachęcimy APRS-em, bo teraz "każdy" z kolegów w klasie ma GPS-a w zegarku i można go śledzić na komórce, nie zachęcimy łącznościami EME, bo który rodzic sfinansuje do tego sprzęt, ani tym bardziej FT8, bo to już w ogóle to samo co komunikator na smartfonie. A powiedzienie do kosmonauty przez radio: "Hello, How are You?" jest nic nie warte w stosunku do porozmawiania face to face z Wiki Gabor (dla niewtajemniczonych: laureatka eurowizja junior), tym bardziej, że mieszka na osiedlu obok...

Kolejny problem. Krótkofalarstwo to całe spektrum możliwości, które z różnych względów się kurczy. KF? "Siódemka" zarąbana zawodami, propa siada coraz częściej, koledzy zza Buga i zza Dolomitów nie patrzą na limity mocy, z resztą coraz częściej inne kraje, w tym my też. Co raz większe zakłócenia (już 10 lat temu będąc w głuszy Bieszczadów na "80" był poziom zakłóceń na 7-8s). UKF? Tu już trzeba niestety włożyć trochę gotówki, bo o ile antenę jakoś sobie ktoś wystruga przy pomocy klubowego "dziadka" z doświadczeniem, to już 50-60 metrów kabla i sprzętu SSB nie wydzierga z włóczki ani kilku desek. I nie mówcie mi, że można pracować na wykonanym przez siebie sprzęcie czy na 40- czy 50-letnim FT-290. UKF-owcy dobrze wiedzą, że obecnie, żeby osiągnąć jakiś wynik to nie można tego zrobić na bele czym. I daję sobie gałkę uciąć od trx-a, że 80-90% UKF-owców już dawno przesiadła się na nowszy sprzęt - no może oprócz tych co wykorzystują stare dobre trx-y do trv na mikrofale.

No i kluby, a już o OT PZK, czy samym PZK nie wspomnę. Jestem wychowankiem OT10. Przez długie lata zastanawiałem się, o co chodziło, że powstał w Krakowie OT12 (wtedy byłem świeżakiem z licencją). Teraz już wiem. Bo cały czas OT rządzą hamulcowi. Co gorsza, mają taki zatwardziały elektorat, że przez 20 lat nie było szans się przebić. I co? I OT10 umiera śmiercią naturalną - i to dosłownie, choć wiem jak to brutalnie brzmi. Piękny lokal, ogromny, w centrum Krakowa, na ostatnim IX piętrze. Ale nigdy nie wolno było nadawać na KF. Klub był tylko dostępny 2h we wtorki (starszyzna) i piątki (koty). I kiedy jedyna osoba łącząca pokolenia zmieniła priorytety życiowe, klub w piątek został zamknięty. Taki lokal, który tyle kosztuje, otwarty 2h w tygodniu bez możliwości nadawania !!! Na wyposażeniu uwaga: HeatKit (chyba SB-401) i radmor kwarcowy 3001. I przy tym chyba najdroższe składki PZK w Polsce. Czy to drodzy koledzy, członkowie PZK tak broniący Związku rozumiecie powagę problemu?!

Nie zgodzę się jednak z tezą, że krótkofalarstwo jest passe. Tylko musimy popatrzeć jak to się robi w innych krajach, że jakoś to hula. Że stosunek pozytywów do negatywów jest zdecydowanie więszy niż u nas, bo przecież nie można założyć, ze w innych krajach związki krótkofalowców opływają w miodzie. Ale to wymaga zmiany pokoleniowej i charakteru ludzi. Tak na prawdę to już niedługo 10, może 15 lat. Ale obawiam się, że Ci co teraz mają 40-50 lat, to za te kilkanaście będą się zachowywać jak Ci obecni, będą zatwardziali w swoich przekonaniach. A wiecie dlaczego? Bo będzie przemawiać przez nich wyższość doświadczenia, "nie będzie młody pluł nam w twarz". A nawet jak kilku z tych młodych gniewnych będzie miało nadal uznanie, to będzie ich na tyle mało, żeby walczyć, żeby przegłosować. Ale to wyniki z naszego narodowego charakteru.

Nie spodziewajmy się tłumów ale nie poddawajmy się. Bierzmy przykład z góry. To nie rząd ma najwięszke sukcesy ale samorządy. Nie patrzmy się więc na PZK ale organizujmy się w prężne, z pomysłami kluby, chociażby jak wspomniany SP9PKS, czy SP9MOA, które coś robią by przybliżyć dzieciakom fale elektormagnetyczne. A jak na 5-6 klas zostanie w klubie jeden uczeń to będzie wielki sukces !!!


  PRZEJDŹ NA FORUM