Problemy krótkofalarstwa
"Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie."

To tylko hobby panowie. Tylko. Żadna tam służba, misja, Polskie Związki i inne cytaty z Gomułki. Największy problem, to jest właśnie podchodzenie do tematu od ogona strony. Nie trzeba, aby pokazać młodziakom radio, robić piątego plenum i statusu organizacji. Jest przychylność jakiejś imprezy, przyjść z radiem i może ktoś zauważy i kamieniem rzuci. "Trzeba zdać egzamin i dopiero wtedy..." to poważny kamień milowy tej pasji, ale przygoda może zacząć się już wcześniej. I się zaczyna. W domu rodzinnym. Jeżeli rodzice zrobili w młodym człowieku odpowiedni grunt, to się tematem zainteresuje. Jest on na tyle pojemny, że nawet ten "uzależniony od internetu" młody człowiek, dowie się w jaki sposób działa ten jego smartfon, że też ma radio. I to nie jedno. I odbiornik i nadajnik. Na różnych pasmach. Różnymi emisjami. Ten grunt zrobiony w domu musi mieć naturę techniczną, naukową. Wielkie słowa, ale praktycznie nic wielkiego. Zainteresowani będą też ci, którzy mają ochotę... gadać do ludzi przez mikrofon. Tu wiadro wody na wszystkich wrażliwych płaskoziemców, ale to będą osoby wychowane na youtube i podcastach. Jak miło jest słuchać operatorów którzy nie dość, że wiedzą co chcą mówić to jeszcze potrafią to robić. Chcieli byśmy w zabawach typu emcom mieć ludzi, którzy na wirtualnych mapach i ekranach komputerów prowadzą 40sto osobową armię innych graczy aby zabić smoka. I robią to przez discorda, taptalka. Nie ma tu zagrożenia "złego nawyku". Te dzieciaki potrafią grać w 10 tytułów gier w jednym tygodniu. Z kompletnie odmiennymi zasadami.

To tylko hobby panowie. Tylko. Żadna tam służba... no właśnie. Nie nam nadane cudze dzieci bawić. Od tego są przedszkola i szkoły. TO nie klub Jedi i nie musimy wychowaniu na padawana każdy mieć. Nie przeszkadza w tym poziom chęci, zaangażowania, ambicji nas jako jednostek tylko formalizacja organizacyjna. Idąc do dyrektora szkoły z propozycją "polnego dnia" u nich na boisku ciągle chcemy mieć to poczucie, że stoimi plecami do tablicy. Przychodzimy jako organizacja, struktura, służba itd. a to niesie za sobą konsekwencję. Obiecujemy dyrektorowi, że zgłosimy instalecję antenową na boisku poprzez arkusz który opracował nieomylny członek PZK. Kropka.

Kluby są po to, po co praktycznie są i o tym się głośno nie mówi - aby przyjść i z kumplami "od klucza" browara się napić, bo to tylko hobby... Panowie.

Zaimponował mi kolega który powiesił deltę nad namiotami na kostrzyńskim woodstocku. Odwiedziłem, a jakże, a później gdzieś zupełnie w innym miejscu ktoś mocno festiwalowy zobaczył u mnie w ręku radio z anteną, to zapytał czy mogę tam z nimi "się połączyć". Mógłbym, ale akumulator padł no i tematem naszej rozmowy stało się zasilanie urządzeń mobilnych i kłopoty jakie z tym są. Był bratem w niedoli. Padł mu aku w smartfonie... Dlatego sobie obiecał, że kupi bałofengi sobie i szwagrowi i będzie im łatwiej się tu przez radio znaleźć.

Nie ma znaczenia jak sobie ten człowiek wymyślił, że będzie mu łtwiej. Wszak śledzenie przez aplikacje na smartfonie działa dużo lepiej. Może ma takie ciągoty jak emcomy, że co to będzie jak nam niebo na głowę spadnie i chce mieć łączność zapasową? Może radio z APRSem zaimponuje dziewczynom? Każdy sobie tam coś wymyśla i warto mieć świadomość, żeby korzystać z koncepcji, a nie być takim antykoncepcyjnym lateksem, który mówi o możliwościach, ale dopiero po opłaceniu składki czy zdaniu egzaminu.

To tylko hobby. Fajne, bo bardzo szerokie. Wiem, bo mam. Dlatego sam do niego wracam jak mnie się zachce. Z techniką obcuję cały czas, z krótkofalowcami to raczej stosunek przerywany. Odpycha ta beznadzieja organizacyjna wynikający moim zdaniem wyłącznie z tego, że... to tylko hobby Panowie. Tak, problemem jest właśnie to logiczne koło, które wielu na łamach nawet tego forum zauważyło. Betonowe koło. Wstąp i dokonaj zmian - to tylko hasło. Takie piękne ale i Gomułkowskie. "Pomożecie?". Tamci tak robotnikiem sterowali, że jak będzie aktywny to będzie dokonywał rzeczy wielkich i wszystko będzie zależało od niego itd. Nad wszystkim jednak wisiało status quo i to nie to nakreślone ideałem Marksa tylko radzieckich totalitarystów.

Więc aby było dosłownie (też chcę być wyróżniony przez administratora ostrzeżeniem, który nie zauważył, że wcześniejszym cytatem obraziłem przedmówców bardziej niż Grzegorz) - pluje na to status quo! Żadna służba, Związki, partie i komisje. Ty tylko HOBBY panowie i świata nie zmienicie, w taki sam sbosób jak ja nie zmienie Was.


Post Scriptum.
Nie mam ochoty na jakąś dyskusję ani też grafomanie. Umiliłem sobie konieczność spędzenia nocy bez snu. Niestety nie mam czasu aby go przeredagować tak wspaniale jak przedpiśca, aby był czytelny, bez błędów, merytoryczny. Z przecinkami, we właśnim miejscu. Cycatami w ramkach... Dlaczego? Mądremu dość dwa słowa, głupiemu i encyklopedia mało. Tyle już słów usłyszałem i przeczytałem, ale nie zauważyłem, aby ktoś dokonał próby redefinicji i zdewaluowania przez co urealnienia tego czym się zajmujemy. Bo to hobby, a hobby to jak wiemy wyłącznie straty. Finansowe. Straty czasu. Wielu ma poczucie straconego życia i frustracją wylewa się. Cóż, nasłuchowcowi w klubie przez wiele lat wałkowano, że będzie kimś. A tu się okazało, że w latach 90tych zamiast budować kraj na nowo, przesiedzieli przy radio i bycie kimś dostało się innym. Oczywiście mieli swoich padawanów... Dzisiaj, już w innych realiach i przy globalizacji to wszystko wygląda okropnie żenująco. Mam nadzieję, że zajmiecie się swoim hobby, jakim jest radio tak szeroko pojęte jak tylko potrafimy wspólnie sobie wyobrazić a resztę zostawimy Koreii Północnej. Bez pzk zabiorą nam pasma to taka sama bzdura jak to, że bez pisu najadą nas uchodźcy.

Z partyjnym pozdrowieniem, siedem czy! ,)

Nietzsche zaczął, więc niech i skończy: "Bracie, raz to sobie zapamiętaj: mało rób, a dużo stękaj!"


  PRZEJDŹ NA FORUM