Montaż anteny drutowej do drzewa
Typowy sznurek ogrodowy wytrzyma kilka miesięcy, dopóki się nie poprzeciera. Żeby się nie przetarł szybko, można w miejscu gdzie styka się z gałęzią (odcinek kilku metrów łącznie do izolatora) dać go potrójnie, a nawet poczwórnie. Solidnie zawiązać i dalej puścić np. podwójny, wystarczy nawet pojedynczy od biedy. Ale na dłuższą metę tzw. linka żeglarska, 5mm, 6mm, grubsze. One też nie są idealne, ale zawsze lepsze.

Przerzucamy przez interesującą gałęź wędką na ciężarek lub innymi sposobami. Dobrze, jeśli do ciężarka dowiązana jest żyłka, one są śliskie i lekkie, i ciężarek łatwo spada na ziemię. Ale nawet na sznurek ogrodowy idzie przerzucić. Jeśli przerzucimy ciężarek na żyłkę, to do żyłki wiążemy mocniejszy sznurek (np. murarski) albo od razu ogrodowy, i do niego następnie żeglarską linkę i tak to wciągamy. Uwaga na supełki, im mniejsze tym mniej oporów - trzeba będzie szarpnąć, a to ryzyko zerwania.

Jeśli ciężarek którym przerzucaliśmy zawiesi się w konarach, nie ciągnijcie go z powrotem nigdy na siłę. Uwolniony leci jak z procy... w Waszym kierunku... wesoły

Dobrze w ciężarku mieć oczko, i w razie gdyby utknął w gałęziach, można na to oczko nawlec szczytówkę od wędki i różnymi akrobacjami ściągnąć go w dół tak jak ma być. Tym samym oczkiem można uwolnić ciężarek od wędki i spuścić go na dół. Dlatego ja lubię używać w tym celu np. ciężkiej narzynki wesoły

Gorzej, jeśli w trakcie wichury złamie się gałąź na której spiera się sznur. Drzewami nieźle buja podczas wiatru i bez przymocowanych do nich anten. Ten rok ogólnie był pod względem wiatru spokojny, ale licho nie śpi. Trzeba by wiązać pętelkę przez cały obwód drzewa, ale wtedy będzie problem z opuszczaniem/naciąganiem i trzeba już do tego drabiny.

Do izolatora warto doczepić sobie przed wciągnięciem nawet na głupi sznurek murarski "powrotnik" - jeśli chcemy opuścić róg delty/ramie dipola, a po odwiązaniu linki dziadostwo nie chce i tak opaść na dół... to nie musimy ciągnąć za kable, tylko elegancko opuszczamy "powrotnikiem".

Metody wiązania na dole już po przerzuceniu i naciągnięciu rogu delty czy ramienia dipola - ciężko to zrobić w sposób "ekologiczny". Może te pomysły z opaskami są i dobre. Ostatecznie haczyk/śledź z grubego drutu wbity w ziemie pod kątem i tam dowiązane... Ale - drzewo jako konstrukcja zamieniona w maszt chodzi cały czas na wietrze i się buja. Sznurek dowiązany bezpośrednio do drzewa to lepsze rozwiązanie, bo w razie czego, chodzi to wszystko razem, będzie się przecierać ale w mniejszym stopniu. A i tak się w końcu kiedyś coś urwie... wesoły

Patent z bloczkiem i ciężarkiem - to jest też super sprawa, ale zauważcie, że ta linka wtedy w trakcie wichur bez przerwy trze o gałąź (bo ciężarek to się podnosi, to opada). Jak nie przetrze się linka, to gałąź w końcu powie dość, i zechce pójść na emeryturę.

Ewentualnie stosujemy metodę na dwa izolatory. Drabina i opaska albo inny powróz na samym szczycie drzewa. Opasujemy i wiążemy, a od tego idzie na porządnym sznurze na ok. metr od drzewa (tak aby gałęzie już nie przeszkadzały) przymocowany pierwszy izolator, najlepiej porządnej jakości. Dopiero do tego izolatora w drugie oczko puszczamy linkę, za pomocą której naciągamy właściwy izolator od delty/dipola. Takie coś wiążemy na dole do czegokolwiek, choćby do jakiegoś porządnego haczyka/śledzia wbitego mocno w ziemię. Nie ma też generalnie problemu z opuszczaniem tego (tylko trzeba mieć zapas linki).


  PRZEJDŹ NA FORUM