Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
canis_lupus pisze: sp9mrn pisze: 2. nie jest prawdą, że (cit) "Sam robiłem to już u nas chyba dwa razy. " Zmiana statutu nie polega na tym, że ktoś "robi to sam", no chyba, że (niebezpiecznie zbliżam się do argumentum ad Hitlerum) mamy do czynienia z dyktaturą przesłoniętą demokracją iluzoryczną. ,-) Argument nieco nietrafiony, bo w pracach nad statutem wzięli wszyscy zainteresowani. Na szczęście w organizacji takiej jak nasza jest to możliwe. Wy macie od tego delegatów, komisje, wiceprezesów i prawnika. "Sam" w mojej wypowiedzi nie oznacza, ze sam napisałem i narzuciłem statut, tylko że osobiście brałem udział w pracach nad dwiema wersjami statutu a potem przepychałem to przez sąd. nadal "nie" Fundacja nie ma członków. między innymi dlatego nie musi mieć delegatów. Mówiąc brutalnie - taka forma prawna pozwala na totalne olanie potencjalnie zainteresowanych - dla zmyły nazywanych darczyńcami. My te "dary" nazywamy składkami - jednocześnie będąc świadomymi praw członków do zabrania głosu( w znaczeniu głosowania) czy to bezpośrednio (na szczeblu oddziału) czy poprzez formę demokracji przedstawicielskiej - na zjeździe delegatów lub na posiedzeniu ZG. Wy tworzycie kolektywną formę dyktatu ,-) |