Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
sp9mrn pisze: Sorry. Nie rozumiesz. Napisać jakiś punkt w statucie to pikuś. Zaproponować zmianę - to pikuś. Problem zaczyna się w momencie w którym w demokratyczny, zgodny z prawem sposób masz dokonać zmiany statutu w kilkutysięcznej organizacji w której panuje powszechne przekonanie o podległości delegata grupie go wybierającej. Przekonanie o tym, że mandat delegata jest mandatem imperatywnym jest powszechne. Właściwie na palcach można policzyć osoby dopuszczające fakt, że jest to mandat wolny... Nie porównuj zatem zmiany statutu w fundacji lub małym lokalnym stowarzyszeniu (lub zmiany regulaminu nazwanego statutem) do realnej zmiany stautu, gdzie ilość szabel po twojej stronie jest statycznie niewyznaczalna. ,-) mrn It's mówię o stronie technicznej. Jeśli członkowie nie chcą zmienić statutu to nie będą mieli zmienionego a więc problem trudności zmiany nie występuje. Jeśli delegat jest zły, należy wybrać innego, jeśli wybierają ciągle tego samego, to znaczy że jest dobry, a przynajmniej odpowiada wybierającym. Czyni znowu problemu nie ma. Edit: To członkowie stowarzyszenia je kształtują i mają je w takiej postaci w jakiej chcą mieć. Można im doradzić, pokazać, ale nie można ich zmusić do niczego. To jest ICH STOWARZYSZENIE. Jeśli nie chcą działalności komercyjnej to jej nie będą mieli. |