„... i Zygmunt” – nowa świecka tradycja na osiemdziesiątce
czyli jak samogłoska „i” zrobiła furorę ma paśmie.
Witam

Widzę, żeś pokłosie bezstresowego wychowania :-)

Jak mniemam, nie będziesz miał nic przeciwko, jak Twój korespondent zapisze w logu Twój znak: HIFI7ISIT?

Chciałbym zobaczyć, jak wykupujesz polisę OC na swój samochód podając numer rejestracyjny TiSiZi0i1i2i3i4 ;-)

Ale, ale, po co wykupywać jakieś tam OC bo przecież to spina, a tu trza lajtowo żyć, co nie ;-)

Młodyś jeszcze i z pewnością się "wyrobisz".

Lecz ku przestrodze, opowiem Ci bajeczkę o wróbelku.

Otóż pewnego zimowego dnia, na wróbelka, co to szukał pożywienia, znienacka spadła mokra czapa śniegu.
Przygniotła go i unieruchomiła, przez co wróbelek zaczął powoli zamarzać.
Myślał, że już po nim, gdy wtem znienacka narobiła na niego krowa.
Pomyślał: ładnie, nie dość, że umieram z zimna, to jeszcze krowa na mnie narobiła.
Ale tymczasem, ciepłe krowie odchody rozgrzały wróbelka na tyle, że odmarzł i wstąpiły w niego nowe siły.
Gdy próbował się wydostać, zauważył wyciągniętą w jego stronę łapę.
Skorzystał z pomocy i wydostał się ze śnieżnej pułapki.
Prosto w paszczę wygłodniałego kota...

Morał z tej bajki taki, że nie każdy, kto cię obsrywa, to Twój wróg.
I nie każdy, kto wyciąga do Cię pomocną dłoń, to Twój przyjaciel...

:-)

Pozdrawiam


  PRZEJDŹ NA FORUM