Krótkofalowiec podsłuchiwał i ma zarzuty
Kolega z Radomia nie został uniewinniony – wg prokuratury złamał artykuł 267 paragraf 3 k.k). Czyli jest winny, ale „ze względu na niską szkodliwość…” odstąpiono od wymierzenia kary, umarzając śledztwo. Tak należy rozumieć informacje zawarte w GW.
Proszę jednak dokładanie zapoznać się z owym artykułem kodeksu karnego:
Art. 267. § 1. Kto bez uprawnienia uzyskuje informację dla niego nie przeznaczoną, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do przewodu służącego do przekazywania informacji lub przełamując elektroniczne, magnetyczne albo inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym.
§ 3. Tej samej karze podlega, kto informację uzyskaną w sposób określony w § 1 lub 2 ujawnia innej osobie.
Artykuł ten nie dotyczy przypadku bezwarunkowego uzyskania (wejścia w posiadanie) informacji nieprzeznaczonej dla słuchającego, ale właśnie podaje warunki, jakie muszą zaistnieć, aby ów artykuł mógł być zastosowany: „…przełamując (…) zabezpieczenia”. Zatem nie można mówić o przestępstwie z wyżej wzmiankowanego artykułu, jeśli informację uzyskano ani nie włamując się, ani nie przełamując żadnych zabezpieczeń (bo ich nie ma…)
A jednak prokuratura uznała, że czyn radioamatora wyczerpał znamiona przestępstwa opisanego w w/w artykule, ale "umorzyła śledztwo ze względu na małą szkodliwość społeczną". Uważam, że taka teza prokuratury byłaby nie do udowodnienia przed sądem (oczywiście konieczny byłby mądry adwokat). I gdyby doszło do rozprawy, to człowiek powinien być całkowicie uniewinniony (z punktu widzenia cytowanego artykułu i paragrafu). A tak, to jest winny, ale nie ukarany ! Tak nie powinno być w państwie prawa ! Proszę mnie nie zrozumieć opacznie. Postąpił niezbyt mądrze, ale można było znaleźć inne „paragrafy” (np. naruszenie tajemnicy korespondencji), ale nie „włamanie” !
Nie wiem, na ile informacje w artykule są dokładnym cytatem z pism (czy wypowiedzi) prokuratorskich, a na ile interpretacją dziennikarską, ale znajduje się tam też taka nieścisłość: „mężczyzna prowadził nasłuch, posługując się urządzeniem, na które miał zezwolenie”. W prawie nie ma pojęcia „zezwolenia” tylko pozwolenie, ale i tak jest to nieistotne, bo używanie urządzenia odbiorczego nie wymaga pozwolenia (czy „zezwolenia”), A „prokuratura wojskowa zabezpieczyła skaner radiowy….”. Mężczyzna „tłumaczył też, że był przekonany, iż może prowadzić nasłuch”. I teraz pojawia się pytanie: jak należy rozumieć pojęcia „używania odbiornika radiowego”, skoro nasłuch jest – wg prokuratury - niezgodny z prawem ? Chyba jedynie jako przycisk do papieru ? No przepraszam, ale to są kpiny z prawa ! Na jakiej podstawie „zabezpieczono” (czyli zarekwirowano) odbiornik radiowy ??? Bo z jego pomocą dokonano "włamania" ? Czy prokuratorów nie obowiązuje prawo ? I zasady logicznego myślenia ?
Uważam, że prawo powinno być przestrzegane i ścigane jego łamanie, ale nie naginanie na siłę „paragrafów od śmigła” do nieprzystającej rzeczywistości, tylko po to, aby „udowodnić” z gruntu fałszywą tezę.
Pozdrawiam,
Paweł SP7XFT


  PRZEJDŹ NA FORUM