Nie chciał rozpropagować ale innym wyszło
Generalnie jest wesoło... Ja pamiętam jak w stanie wojennym wielu krótkofalowców w Gdańsku pracowało na CB na home-made sprzęcie, kiedy nasze licencje zostały nam zabrane. Wtedy siłą rzeczy musieliśmy używać swoistego "koalangu" czyli "języka skojarzeń". Jeżeli ktoś czytał książki Wnuka Lipińskiego to wie o czym mowa. Język ten był bardzo ciekawy bo musieliśmy zawrzeć ważne informacje na temat miejsca spotkania czy inne takie, żeby były czytelne dla nas a nie czytelne dla "milicji, zomo, ub...."


  PRZEJDŹ NA FORUM